Pomijając to niesprawiedliwe uogólnienie - muszą wszak istnieć Polacy gotowi przedłożyć pieczenie ciasta, ewentualnie kurs układania ikebany, nad mecz otwarcia, nie mówiąc o tych, których futbol nie grzeje - nikt nie pomyślał o poradniku dla oglądających mistrzostwa. To przecież nie lada wysiłek - kilka godzin transmisji dziennie, do tego kończących się późno w nocy. Mundial powoduje niewyspanie, rozdrażnienie (wynikami, komentarzem Szpakowskiego i presją - ano właśnie - ze strony mało wyrozumiałej drugiej połowy, a czasem wręcz brakiem drugiej "połówki"), w niektórych przypadkach permanentnego kaca. A do pracy trzeba chodzić. Jak więc obejrzeć mistrzostwa i z niej nie wylecieć?
Nie chodzi o proste rozwiązania, jak wzięcie urlopu, zresztą wszyscy w tym samym czasie tego nie zrobią. Są jednak inne sposoby.
Na piękne oczy: poproście partnerkę, żeby wymalowała wam na powiekach oczy. Gdyby zdarzyło wam się zdrzemnąć w pracy - nikt nie zauważy, że śpicie (pod warunkiem, że będziecie trzymać głowę w górze i nie osuniecie się twarzą na biurko, frezarkę, czy co tam przed sobą macie, a już nie daj Boże całym sobą na podłogę).
Na sprawy służbowe: wystarczy powiedzieć "muszę wyjść, mam ważne spotkanie z klientem" i uciąć sobie drzemkę na ławce lub trawniku. Byle nie za blisko biura.
Na Japończyka: 15 minut regenerującej drzemki, tzw. "power nap". Najlepiej w komunikacji miejskiej. W tym celu należy wygrać wyścig do wolnego krzesła w tramwaju, najlepiej przy oknie, żeby głowa nieestetycznie nie zwisała. Dzięki korkom będziecie mogli spać 3x15 min. Do power napa można też wykorzystać firmowy WuCet. Nie trzeba ściągać spodni.
Na bezczelnego: po prostu przychodzicie do pracy i śpicie. A potem udajecie głupiego.
Na deklarację wiary: w Brazylii futbol został zarejestrowany jako oficjalna religia, możecie pościemniać szefowi, że wasze wyznanie nie pozwala wam pracować w dniu meczu. Ryzykowna metoda, ale u nas deklaracja wiary nawet w medycynie nie uchodzi za dziwactwo.
No, jakoś dacie radę. Choć najlepiej oglądać mundial razem z żoną i szefem.
WEŹ UDZIAŁ W QUIZIE "CZY JESTEŚ PRAWDZIWYM KRAKUSEM?"
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!