Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mury świątyń muzyką zadrżały

Lech Klimek
Lech Klimek
Wojciech Wandzel
Miasto zbója Becza żyło Kromer Festivalem w dzień i w nocy. Mury fary i kościoła klasztornego rozbrzmiewały muzyką dawną. Niektórzy melomani pokonali setki kilometrów, by tu być!

Od wielu lat jeżdżę na koncerty muzyki dawnej - opowiada Marcin Porębski, który przyjechał do Biecza z Poznania. - Byłem już na pierwszej edycji bieckiego festiwalu. Nie mogło mnie też zabraknąć w tym roku - dodaje.

Pan Marcin stawił się w mieście nad Ropą wraz z rodziną, zarezerwował sobie miejsce w jednym z lokalnych pensjonatów już kilka miesięcy temu. Nie chciał zdawać się na los.

- Biecz jest na tle innych miejsc festiwalowych absolutnym ewenementem - opowiada podekscytowany. - Tu można obcować z muzyką na światowym poziomie absolutnie za darmo.

Według pana Marcina, właśnie brak biletów na koncerty sprawia, że wielu z widzów, których często odstrasza cena biletów, wybiera Biecz, by tu zaznać naprawdę wielkich emocji. Dostarczają ich koncerty, dla których tłem są obdarzone wspaniałą akustyką świątynie, kolegiata i kościół franciszkanów.

- Tu jedyny problem to wielkość świątyń - komentuje z uśmiechem pan Marcin . - Ale zawsze można było przyjść wcześniej i zająć sobie dogodne miejsce - dodaje.

Do historii przeszła już II edycja Kromer Festivalu, jedna z najważniejszych promujących muzykę klasyczną imprez w Polsce. Przez cztery sierpniowe dni Biecz rozbrzmiewał dźwiękami muzyki dawnej. Festiwalowe koncerty w bieckiej farze były transmitowane zarówno na antenie programu II Polskiego Radia, jak i przez głośniki zainstalowane na wieży ratusza. Za sprawą Filipa Berkowicza mały Biecz urósł dla melomanów do rangi muzycznej stolicy Polski.

- Impreza w Bieczu ma postać festiwalu tematycznego - mówi jego dyrektor Filip Berkowicz. - Każdego dnia można było wysłuchać trzech koncertów, z których każdy poświęcony był innej epoce muzycznej.

Finałowy koncert odbył się w Kolegiacie Bożego Ciała. Po raz czwarty wystąpiła Capella Cracoviensis pod dyrygenturą Jana Tomasza Adamusa. W programie ostatniego występu w Bieczu krakowski zespół wziął na warsztat Symfonię nr 52 c-moll Josepha Haydna oraz Mszę c-dur Wolfganga Amadeusza Mozarta. Specjalnie z Krakowa, by zobaczyć ten zespół, przyjechała pani Justyna Rzemińska z mężem Damianem.

- Mamy Capellę na co dzień w Krakowie, ale chciałam posmakować ich kunsztu również w Bieczu - opowiada zachwycona pani Justyna. - Wybraliśmy sobotni koncert u franciszkanów, bo właśnie wtedy z zespołem zagrał wybitny klawesynista Marcin Świątkiewicz. Koncert pozostanie mi w pamięci na bardzo długo, nie tylko ze względu na wspaniałą muzykę - dodaje, uśmiechając się tajemniczo.

Państwu Rzemińskim w wyprawie do Biecza towarzyszyli synowie, trzyletni Antek i sześcioletni Franek.

- Zasnęli, zanim dojechaliśmy pod klasztor - opowiada. - Musieliśmy z Damianem na zmianę wychodzić z koncertu, by ich pilnować, ale to tylko mała nieistotna niedogodność. Może w przyszłym roku zasiądą z nami na widowni - kończy.

Justyna Rzemińska podzieliła się z nami również ciekawą opinią. Według niej, to właśnie takie festiwale, jak ten biecki, powinny być bardzo silnie wspierane finansowo przez instytucje odpowiedzialne za kulturę.

- Imprezy w wielkich miastach dadzą sobie zawsze radę, tam jest mnóstwo sponsorów - komentuje. - Takie miejsca jak Biecz, jak sadzę, muszą walczyć o każdą złotówkę a nam, widzom, dają niepowtarzalny klimat i wspaniałą atmosferę - kończy z przekonaniem.

Kromer Festival to nie tylko muzyka. W tym roku w Bieczu przygotowano dla wszystkich, którzy odwiedzili to miasto, wiele atrakcji.

Jedną z nich było nawiązanie do legendarnej bieckiej szkoły katów. Na rynku stanął szafot, przy którym odbywały się pokazy inkwizycji oraz rzemiosła katowskiego, odtwarzane przez inkwizytora Waldemara oraz kata Jurko, rekonstruktorów reprezentujących „Katostwo Nyskie”. Jak przed wiekami, biecki rynek wypełnił się spragnioną „krwawego” widowiska gawiedzią.

Wszyscy, którzy przyjechali do Biecza i zainteresowani byli historią regionu, mogli uczestniczyć w spacerach po miejskich zabytkach z przewodnikiem. Korzystali z nich również obcokrajowcy, bo opowieści przewodników tłumaczone były na język angielski.

Gazeta Gorlicka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska