Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Myślenice. Z nowym sprzętem będzie łatwiej, czyli jak budżet obywatelski pomoże w poszukiwaniach

Katarzyna Hołuj
Katarzyna Hołuj
Inicjatywa. Myślenicka Grupa Poszukiwawczo-Ratownicza z Psami lada dzień pozyska nowe quady zakupione w ramach Budżetu Obywatelskiego

Grupa powstała w połowie 2016 roku i od tego czasu liczba akcji, w których bierze udział stale rośnie. W ubiegłym roku było ich 25, w tym już 6. Przybywa też członków. Dziś jest ich 34 plus 2 kandydatów. Ten skład uzupełniają młode psy w trakcie szkolenia.

Do tej pory korzystają z pożyczanych quadów: prywatnych lub należącego do zaprzyjaźnionej jednostki OSP Myślenice Górne Przedmieście. Ale to właśnie się zmienia. Nowy sprzęt, o którym mówią krótko: „bomba”, trafi do nich lada dzień.

To dwa quady (oraz przyczepy do transportu poszkodowanych i quada). Sprzęt zostanie sfinansowany z Budżetu Obywatelskiego, w którym przypomnijmy, zadanie zgłoszone przez GPR uzyskało największą liczbę głosów (ponad 2700). Nie ukrywają, że przekonać mieszkańców do celowości takiego zakupu nie było łatwo. - Większości quady kojarzą się z wygłupami, a nawet brawurą. A te, o które zabiegaliśmy będą wykorzystywane tylko do ratowania ludzkiego życia. Dzięki nim dotarcie do poszkodowanych będzie znacznie łatwiejsze i szybsze - mówi Krzysztof Druzgała, jeden ze współzałożycieli GPR w Myślenicach.

Tak doposażeni chcą też zwiększyć moce osobowe. Stąd nabór kandydatów, którzy w przyszłości mogliby zostać nawigatorami, planistami lub kierowcami. Żeby dołączyć do GPR wymagane jest ukończenie 18 roku życia, pożądane są: dobra kondycja, umiejętność pracy w zespole, ale też dysponowanie czasem, który trzeba poświęcić na ćwiczenia i udział w akcjach. Mile widziane jest posiadanie prawa jazdy kat. B. Niemniej ważna, a może najważniejsza, jest jednak chęć niesienia pomocy innym. - Jeżeli ktoś ma w sobie chęć pomagania, sam zrozumie, że warto do nas dołączyć - mówi Krzysztof Druzgała i dodaje, że dla niego takim potwierdzeniem była już pierwsza akcja, która zakończyła się odnalezieniem młodego chłopaka. - Wiem, że są osoby, które poczuły coś podobnego po ostatniej akcji, kiedy udało się odnaleźć starszego mężczyznę cierpiącego na chorobę Alzheimera - mówi.

Obaj mężczyźni: i ten młody znaleziony we wrześniu 2016 roku i ten starszy, w którego poszukiwaniach uczestniczyli niedawno, zostali odnaleźli w stanie, który mógł zagrażać nie tylko ich zdrowiu, ale i życiu.

Udział w akcji wiąże się w wysiłkiem. Członkowie grupy przeszukują rozległe obszary, które zanim wyjdą w teren dzielą na sektory (ten etap to działka planistów). Potem kierując się GPS-em podzieleni na tzw. szybkie trójki (to nawigator i dwóch ratowników) kierują się do sektorów i dokładnie centymetr po centymetrze i metr po metrze je przeszukują. Sami mówią, że polega to na tym, aby taki sektor „zamalować własnym śladem”.

- Teren jest przeróżny, najczęściej pozamiejski. Jeśli jest to łąka, to się cieszymy, ale bywa że las, a nawet niemalże bagna. To wymagająca praca fizycznie, ale też psychicznie. Czasem spotykam się z pytaniami, czemu chce mi się o drugiej w nocy wchodzić do lasu. To chęć pomocy, a kiedy rzeczywiście uda się komuś pomóc, to jest to najwspanialsza nagroda - mówi Adam Gaweł, który dołączył do grupy niespełna rok temu. Dziś, jak dodaje, absolutnie nie żałuje tej decyzji. Na co dzień zajmuje się planowaniem produkcji. Dla niego pracownika korporacji, wolontariat w grupie, to coś zupełnie innego, odskocznia, ale też spełnienie marzeń o ratownictwie, które kiedyś chciał studiować, ale planów tych nie udało się zrealizować ze względu na pracę. Dziś godzi ją z wolontariatem w GPR.

W międzyczasie, odkąd powstała GPR, jej członkowie brali udział w kilkudziesięciu akcjach, m.in. z poszukiwaniu kilkulatka, który zgubił się w polu kukurydzy w Winiarach.

Jak mówi Adam Gaweł, po takich akcjach zupełnie zmienia się perspektywa i o wiele bardziej docenia się to, co się ma. Jako tata dwóch córek, szczególną wdzięczność poczuł kiedy wrócił do domu i zobaczył je spokojnie śpiące w swoich łóżeczkach, bezpieczne, całe i zdrowe.

- Warto dotrwać do pierwszej akcji, bo wtedy nie tylko mamy okazję sprawdzić się w 100 procentach, ale też poczuć, że cały trud, który włożyliśmy w to, żeby być w grupie opłacił się. Ta satysfakcja wynagradza cały wysiłek - mówi Elżbieta, mama trójki dzieci, z wykształcenia socjolożka. - Kiedy wstępowałam do grupy miałam pewne obawy, ale szybko przekonałam się, że niepotrzebnie. Atmosfera jest świetna, nikt tu się nie wymądrza, za to wiem, że zawsze mogę liczyć na wsparcie.

Więcej o działalności grupy będzie się można dowiedzieć na spotkaniu dla kandydatów, które odbędzie się 25 maja (godz. 18) w strażnicy OSP Myślenice Dolne Przedmieście.

ZOBACZ KONIECZNIE:

Polub nas na Facebooku i bądź zawsze na bieżąco!

WIDEO: Poważny program - playlista 3 odcinków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Myślenice. Z nowym sprzętem będzie łatwiej, czyli jak budżet obywatelski pomoże w poszukiwaniach - Dziennik Polski

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska