Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na endoprotezę stawu biodrowego trzeba u nas czekać nawet trzy lata!

Halina Gajda
Halina Gajda
fot. marcin makówka
Zbyt niskie w stosunku do potrzeb kontrakty sprawiają, że na niektóre zabiegi czeka się latami. Są szpitale, gdzie kolejki są krótsze, ale żeby się leczyć, trzeba by jechać aż do stolicy. Kogo stać?

Mój Boże, czekałem, ale naprawdę było warto, teraz to ja mogę hulać na parkiecie do rana - mówi roześmiany Władysław Stępień z Kobylanki.
Jest po wszczepieniu endoprotez w obydwu stawach biodrowych. Radość podwójna: przestał cierpieć, może swobodnie się poruszać, a poza tym długa na dwa lata kolejka do zabiegu też jest za nim.

Nowe stawy są jak, nowe życie
Temat kolejek do lekarzy specjalistów jest tak długim jak one same. O ile do okulisty, internisty czy ginekologa można dostać się stosunkowo szybko, to jest grupa świadczeń, które wymagają od pacjentów anielskiej cierpliwości. O tą czasem trudno, zwłaszcza gdy boli.
- U mnie zaczęło się od płotu, a konkretnie pracy przy malowaniu. Trzeba było kucać - opowiada pan Władysław. - Byłem potem zmęczony, trochę mnie pobolewał kręgosłup, ale nie wiązałem tego ze stawami biodrowymi. Co mi tak naprawdę dolega, okazało się jakiś rok później, gdy zacząłem się czuć, jakbym miał w pasie ziarnka piasku - opowiada.

Długie, bo wedle kolejki dwuletnie, oczekiwanie na operację, nie poprawiało mu komfortu życia. Teraz mówi, że strach miał wielkie oczy, a wszystko przeszło bez komplikacji.
- Tego czasu przed operacją nikt mi nie zwróci, bo to ciągłe zmaganie się z bólem - podkreśla. Owszem, gdyby miało się pieniądze, można iść na taką operację do prywatnego gabinetu, tylko jak mówi, trzeba mieć te kilka, a nawet kilkanaście tysięcy złotych.

Pieniądze są, ale kolejki wciąż nie maleją
Pan Władysław operację ma już za sobą. W przeciwieństwie do blisko dwustu oczekujących w kolejce. W Narodowym Funduszu Zdrowia w Krakowie dowiedzieliśmy się, że zabiegi endoprotezoplastyki stawowej od kilku lat są jego priorytetem i co roku stara się zwiększyć nakłady na te zabiegi. Agnieszka Matoga z biura prasowego NFZ w Krakowie wylicza, że w ostatnich dwóch latach, na tego typu zabiegi do budżetu naszego szpitala trafiło ponad 682 tysiące złotych, co daje wzrost finansowania o ok 16 procent.- Choć nakłady wzrastają co roku, wzrasta również liczba pacjentów, którzy są kwalifikowani na te zabiegi. Problemem wpływającym na wydłużający się czas oczekiwania jest między innymi, oprócz starzejącego się społeczeństwa, nieodwoływanie przez pacjentów wcześniej umówionych zabiegów - informuje.

Dodaje, że pacjenci mogą wybrać sobie placówkę, która wykonuje takie zabiegi. Sprawdziliśmy więc, te najbliżej. W jasielskim szpitalu specjalistycznym na zabieg ten czeka prawie 700 osób. Terminy sięgają... czerwca 2027 roku! W Krośnie jest trochę lepiej - na zabieg czeka tylko 470 pacjentów, oczekiwanie to nawet cztery lata, ale już w Międzyleskim Szpitalu Specjalistycznym w Warszawie najbliższy wolny termin to początek przyszłego roku. - Wiem, że mogłem szukać gdzie indziej, ale zdecydowałem, że zrobię to u siebie. Poszedłem na oddział w poniedziałek, w piątek byłem w domu. Potem jeszcze ze dwa tygodnie chodziłem o kuli, a teraz to mogę nawet skakać - dodaje zadowolony pan Władysław.

Dużo cierpliwości na proste zęby
Drugim kolejkowym „hitem” są te u ortodonty. Na leczenie aparatem ortodontycznym trzeba czekać… pięć lat. NFZ finansuje leczenie wad za pomocą aparatu tylko do 12. roku życia.
- Byłam mocno zaskoczona, gdy w rejestracyjnym okienku dowiedziałam się, że na samą wizytę trzeba czekać co najmniej rok - opowiada Anna Rzepecka, mama dziesięcioletniej Mai.

Nawet gdyby chciała szukać gdzie indziej, to wcale nie ma pewności, że będzie szybciej. W Nowym Sączu jest cztery takie poradnie, najbliższy wolny termin to sierpień przyszłego roku.
Na argument o wieloletnie kolejki, rzeczniczka NFZ tłumaczy nam, że główną przyczyną jest brak lekarzy ortodontów, którzy chcieliby realizować umowy z NFZ-em, choć ten wycenia świadczenia najwyżej w kraju.
O tym, jaka jest skala potrzeb, świadczy nie tylko długość kolejki, ale też liczba małych pacjentów - tylko w minionym roku było ich 220.

Największe kolejki
Zabiegi w zakresie zaćmy - sierpień 2018, 2363 oczekujących

Endoprotezoplastyka stawu biodrowego, październik 2019, 180 oczekujących

Endoprotezoplastyka stawu kolanowego - styczeń 2020, 134 oczekujących

Poradnia ortodontyczna - grudzień 2017, 289 oczekujących

Poradnia Fizjoterapii - listopad 2018, 978 oczekujących

Poradnia endoskopii, sierpień 2017, 290 oczekujących

Leczenie aparatem ortodontycznym, październik 2021, 11 oczekujących.

Mamy nowoczesny i wydajny blok operacyjny, moglibyśmy zwiększyć liczbę zabiegów o kilkadziesiąt procent, ale Fundusz nie zapłaci nam za nadwykonania.
Rozmawiamy z Marianem Świerzem, dyrektorem szpitala specjalistycznego w Gorlicach

Na operację usunięcia zaćmy w Gorlicach trzeba czekać blisko dwa lata. Długo...
Długo, ale w tym roku jeszcze powinno być lepiej, bo mamy o dziesięć procent wyższy kontrakt.

Jak to wpłynie na kolejki?
Na pewno je skróci, choć to sprawa dynamiczna, wszystko zależy, ilu nowych pacjentów zapisze się do kolejki do końca bieżącego roku. Trudno to przeliczyć na miesiące. Po prostu, mamy pieniądze na większą liczbę operacji. Nie bez znaczenia jest podejście samych pacjentów, którzy niejednokrotnie potrzebują czasu, by dojrzeć do decyzji o pójściu na zabieg. Po prostu wolą poczekać, skorzystają ci, którzy takich dylematów nie mają.

A endoprotezy? Na kolano trzeba czekać do 2020, na staw biodrowy do 2019 roku. Nie da się szybciej? To często kwestia komfortu życia tych, w przeważającej części, starszych pacjentów.
Dałoby się, gdyby, kontrakt był większy. Mamy kadrę lekarską - naprawdę dobrych fachowców, mamy nowoczesny i wydajny blok operacyjny, moglibyśmy, mówiąc wprost zwiększyć liczbę zabiegów o kilkadziesiąt procent. Nie zrobimy tego jednak ponad wartość kontraktu, gdyż implanty do tych zabiegów są bardzo kosztowne, a NFZ broni się przed wypłacaniem nadwykonań nieratujących bezpośrednio życia i zdrowia. Wydamy pieniądze, których albo nie dostaniemy, albo tylko w części.

Przecież są szpitale, np. w Warszawie, gdzie czeka się czasem kilka tygodni, góra parę miesięcy. Nie lat!
Szpitale w stolicy zawsze były w lepszej sytuacji. Tam dyrektorzy nie muszą martwić się, ile dostaną z nadwykonań, bo zwykle mieli zapłacone w stu procentach. Tak się przyjęło, nie zależy to od nas, w Gorlicach. Utarło się i to, że NFZ obliczając kontrakt dla danego szpitala, opiera się na danych z poprzednich lat: zrobili tyle a tyle, dostaną pieniądze na podobną wartość. Mamy więc błędne koło - nie robimy więcej, bo nikt nam nie zapłaci, a statystyka to podstawa obliczania kasy. Zmiana, a zwłaszcza na plus jest niewielka. Nikt nie zważa na to, że mamy coraz starsze społeczeństwo, które zwyczajnie choruje.

Kiedy kończy się obecny kontrakt?
Z końcem tego roku.

W nowym, dostaniemy coś więcej?
Niestety raczej nie, z zapowiedzi wynika, że wartość kontraktu będzie na podobnym poziomie. Problemem jest sytuacja finansowa NFZ. Nie przeskoczymy tego, choćby nie wiem jak się starać. To nie tylko kwestia endoprotez, ale też rehabilitacji czy ortodoncji, choć ta ostatnia dotyczy zdecydowanie młodszych pacjentów.

Widziałam, kolejna kolejka liczona na lata.
Bądźmy szczerzy - stosunkowo niewielka grupa pacjentów korzysta z opieki stomatologicznej czy ortodontycznej w ramach Funduszu. I tu również problemem jest wysokość kontraktu. Nie przeskoczymy tego żadną miarą.

Rozmawiała Halina Gajda

Gazeta Gorlicka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska