W wikipedii pod hasłem Łowcy.B. znalazłam opis, "prezentują absurdalny humor z przewagą pantomimy". Czy taka definicja wam odpowiada?
Zupełnie nie. Nasze sceniczne ruchy są szeroko pojętą choreografią, a nie pantomimą. Słysząc takie rzeczy na nasz temat, największy z mimów - Michał Wójcik z Kabaretu Ani Mru Mru pewnie się w grobie przewraca.
Ale przecież on żyje?
Tak? Nie byłbym tego taki pewien. Jak go widzieliśmy ostatnio jakoś tak blado wyglądał. Może dlatego, że my tych z Ani Mru Mru systematycznie podtruwamy arszenikiem.
Aż taka ostra jest rywalizacja w branży kabaretowej?
A co Pani myślała?
To pewnie pękacie z dumy, bo to wy jesteście gwiazdą Konfrontacji Kabaretowych w Zakopanem...
Odbiła nam z tego powodu palma. Do tego stopnia, że Mariusz Kałamaga kupił sobie żółte buty. Czy wie Pani, co to znaczy mieć takie żółte buty?
Nie.
To niech sobie Pani kupi i stanie w nich przed lustrem. Zobaczy Pani, jakie to uczucie.
Kupię. A u Pana w jaki sposób się ta palma przejawia?
Zamiast jednego dziecka spłodziłem dwójkę za jednym razem.
Ale chyba nie będziecie w Zakopanem tylko chwalić się potomstwem i paradować w żółtym obuwiu. Zobaczymy nowy program?
Oczywiście. Jeszcze pajęczyna nie zdążyła na nim osiąść, taki świeżutki jest. Nazywa się "Johnny Rambo". Będzie to połączenie światła i muzyki, której doświadczamy na co dzień.
O czym on jest?
Nie wiadomo, bo nikt tego jeszcze nie widział. My też nie.
Jak to?
W naszym przypadku nie ma czegoś takiego jak scenariusz. Jesteśmy jak rekiny. Kiedy poczujemy krew, to za nią podążamy.
A dlaczego nazywacie się Łowcy.B.?
No bo jak rekin to morze, a jak morze to oczywiście tylko Bałtyckie.
Tworzenie skeczy nadal was boli?
Coraz bardziej. Czasami aż trzeba wziąć Paracetamol.
Skecz "Sting", w którym śpiewacie piosenki gwiazdora jedząc parówki też powstał w bólach?
Z nim było najwięcej pracy, ale już go nie gramy. Śpiewnie piosenek Stinga za bardzo tuczy. A przy okazji. Ma Pani do niego telefon?
Nie.
Szkoda, bo on we wrześniu będzie miał koncert w Poznaniu. Jakby go Pani spotkała to proszę mu powiedzieć, że my z nim bardzo chętnie zaśpiewamy.
Ale wy macie napięty program. Dziś jesteście w Zakopanem, a jutro już na Przystanku Woodstock.
O tak. Funkcjonujemy w przestrzeni naszego busa. Na szczęście już odremontowanego.
Kto go prowadzi?
Wszyscy po trochu.