Autor: Stanisław Śmierciak, Gazeta Krakowska
Przyjąwszy gratulacje, życzenia, kwiaty i prezenty od prezydenta miasta Ryszarda Nowaka jubilatka, która mieszka w Domu Pomocy Społecznej przy ul. Emilii Platter w Nowym Sączu oznajmiła, że na świętowanie setnych urodzin czekała aż 101 lat.
- Urodziłam się w Rohatyniu koło Lwowa i o wojnie trafiłam do Nowego Sącza - wspomina Józefa Stepa. - Trzeba było wyrobić nowy polski dowód osobisty więc wyrobiłam. Następnego dnia przyszła po mnie milicja. Przerażona dałam się zaprowadzić na komendę. Tam jakiś oficer podsuwa mi krzesło i proponuje: Towarzyszko siadajcie. Zaczyna od prośby, bym nie wnosiła skargi, bo jego podwładny może stracić awans za to, że wypisując mój dowód osobisty pomylił rok urodzenia. Zamiast 1915 wpisał 1916. Nie żądałam poprawki. No bo, która kobieta nie chce być odmłodzona?
Jubilatka mówi, że od dzieciństwa spisywała w kolejnych brulionach każdy dzień życia. Także pracy telefonistki w PSS Społem i Nowosądeckim Kombinacie Budowlanym.
- Była tego spora biblioteczka, ale pewnego dnia moja córka, lekarka, powiedziała, że tego nikt nie będzie czytał - opowiada Józefa Stepa. - Zdenerwowałam się, popłakałam i zeszyty wyrzuciłam na śmietnik. Nie mam ani pamiętników, ani córki, bo niestety zmarła.