"Emocje" to hasło towarzyszące najnowszej wystawie Zamku Królewskiego na Wawelu, prezentującej monumentalne, prawie trzymetrowe figury pochodzące z kościoła w Horodence. Krakowska ekspozycja jest kontynuacją współpracy z Lwowska Narodową Galerią Sztuki im. Borysa Woźnickiego oraz gestem wsparcia w obszarze kultury w ogarniętej wojną Ukrainie. "Emocje" to druga odsłona wystawy dedykowanej lwowskiej rzeźbie rokokowej. Tym razem na Wawelu prezentowane są rzeźby z ołtarza głównego i ambony kościoła w Horodence, niedaleko Iwano-Frankiwska, dawnego Stanisławowa, na Ukrainie.
Potrzaskane, pozbawione elementów rzeźby to zaledwie kilka cudem uratowanych prac Johanna Georga Pinsla z pierwotnego wyposażenia kościoła Misjonarzy pw. Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Marii Panny w Horodence. Wykonane w latach 1755-1757 arcydzieła rokokowej rzeźby brutalnie potraktowała historia, w Krakowie można zobaczyć niemal wszystkie, które ocalały przed spaleniem.
- Niektóre z rzeźb zostały pozbawione twarzy, rąk, nóg ponieważ uratowano je przed spaleniem. Jeden z największych zespołów rzeźby lwowskiej został unicestwiony po roku 1945 i tylko dzięki zaangażowaniu muzealników w Lwowskiej Galerii Sztuki te eksponowane tu rzeźby zostały uratowane. To również pewnego rodzaju przestroga, że czasy ideologii niszczą sztukę i wspólne dziedzictwo kulturowe. Chcieliśmy zrobić tę wystawę, ponieważ jest ona widomym znakiem współpracy polskich i ukraińskich instytucji kultury, trudno też mówić o kulturze i sztuce dawnej Rzeczpospolitej, nie przywołując całego jej dziedzictwa, a to są dzieła, które rangą artystyczną są największym osiągnięciem sztuki tamtego okresu - wyjaśnia Andrzej Betlej, dyrektor Zamku Królewskiego na Wawelu. - Poprzednia odsłona prezentacji rzeźby lwowskiego rokoka cieszyła się niewiarygodnym zainteresowaniem i akceptacją naszych widzów. Mamy do czynienia nie tylko z wybitnymi dziełami, których kunszt zachwyca, ale też ze sztuką wciąż wywołującą silne emocje - dodaje.
Z oryginalnej dekoracji świątyni zachowały się jedynie cztery niemal trzymetrowe figury przedstawiające św. Annę, św. Joachima, św. Elżbietę i św. Józefa, anioły ze zwieńczenia, putta oraz częściowo ocaloną postać Chrystusa z ambony.
- Można te wystawę rozpatrywać w kontraście do poprzedniej prezentacji prac Pinsla, które były dużo mniejsze, pozłocone, z karnacjami w kolorze, natomiast te rzeźby są monumentalne, pierwotnie były pobielone po to, by odbijać światło od swojej powierzchni i "udawać" bycie rzeźbą z marmuru czy alabastru. Jeden artysta, dwie różne techniki i zupełnie inna ekspresja - tłumaczy dr Agata Dworzak z Instytutu Historii Sztuki Uniwersytetu Jagiellońskiego. - Rzeźbą, która wywołuje najwięcej emocji jest św. Joachim, przepiłowany niemal na pół, z brakującymi częściami ręki i klatki piersiowej, które strawił ogień.
Sam Johann Georg Pinsel to snycerz, który w historii sztuki pozostaje postacią tajemniczą. Wiadomo, że działał w latach 1750-1761 na terenach dAgata Dworzakawnego województwa ruskiego, m.in. we Lwowie. Zachowało się po nim niewiele dzieł – wiele zachowanych przez wieki, zostało zniszczonych w czasie rządów sowieckich - ale te, które wciąż możemy oglądać, m.in. rzeźby na fasadzie cerkwi św. Jura we Lwowie, na ratuszu w Buczaczu czy – dzieło główne Pinsla – wystrój kościoła parafialnego w Hodowicy czy Horodenki pokazują klasę i kunszt rzeźbiarza.
- Każdy wiek w okresie nowożytnym miał swojego najwybitniejszego twórcę, w XVI wieku to bez wątpienia Michał Anioł, w XVII wieku nikt nie był w stanie doścignąć kunsztowi Berniniego, natomiast dla XVIII wieku takim wyznacznikiem jest właśnie Johann Georg Pinsel. Jego twórcza wyobraźnia, ekspresyjny styl rzeźbiarski stanowią najbardziej ekspresyjny nurt w europejskiej rzeźbie w ogóle w okresie nowożytnym w Europie. Żaden XVIII-wieczny artysta nie stworzył bardziej ekspresyjnych i wirtuozerskich rzeźb niż Pinsel - mówi Agata Dworzak.
Kameralną wystawę "Emocje. Lwowska rzeźba rokokowa" można oglądać w Komnatach Reprezentacyjnych Zamku Królewskiego na Wawelu do 15 września.
