Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nadawanie pozorów prawdy fałszywym tezom

prof. Ryszard Tadeusiewicz
Prof. Ryszard Tadeusiewicz
Prof. Ryszard Tadeusiewicz fot. Anna Kaczmarz
Jednym z zastosowań nauki jest obecnie wspomaganie policji i sądów w wykrywaniu przestępców i sprawiedliwym wyrokowaniu. Książki, filmy i relacje prasowe przyzwyczaiły nas do tego, że także w docieraniu do prawdy procesowej argument naukowy miewa rozstrzygające znaczenie. Jest to prawda, ale nie cała prawda. Wynik badania naukowego dostarcza w śledztwie i podczas rozprawy sądowej ważnych argumentów. Ale wnioski na podstawie tych argumentów wyciągają ludzie. A ludzie często się mylą!

Jednym z zastosowań nauki jest obecnie wspomaganie policji i sądów w wykrywaniu przestępców i sprawiedliwym wyrokowaniu. Książki, filmy i relacje prasowe przyzwyczaiły nas do tego, że także w docieraniu do prawdy procesowej argument naukowy miewa rozstrzygające znaczenie. Jest to prawda, ale nie cała prawda. Wynik badania naukowego dostarcza w śledztwie i podczas rozprawy sądowej ważnych argumentów. Ale wnioski na podstawie tych argumentów wyciągają ludzie. A ludzie często się mylą!

Rozważmy pewien przykład. W sprawie o morderstwo biegły stwierdził, iż DNA odnalezione na ciele ofiary jest zgodne z DNA oskarżonego. Szansa na to, by taka zgodność była przypadkowa, wynosi 1: 10.000.000.

Zanim spróbujemy wydać wyrok, musimy zrozumieć, co naprawdę powiedział biegły. Otóż stwierdził on, że prawdopodobieństwo znalezienia takiego śladu, gdyby oskarżony był niewinny, jest bardzo małe: jeden do dziesięciu milionów. Tyle pozwala stwierdzić nauka - i to można uznać za pewne.

Rozważmy sposób interpretacji tej ekspertyzy przez adwokata i prokuratora. Ich podejście do ustaleń biegłego jest doskonałą ilustracją powiedzenia, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia (chociaż na końcu siedzi zwykle oskarżony).

Prokurator pyta, jakie jest prawdopodobieństwo tego, że oskarżony jest niewinny, skoro znaleziono taki dowód rzeczowy? I twierdzi, że takie samo, jakie wynika z badania DNA, to znaczy 1: 10.000.000. A skoro tak, to winę oskarżonego można uznać za pewną!

Rola adwokata jest trudna, ale nie beznadziejna. Stwierdza on, że ułamek określony przez biegłego oznacza, iż identyczne DNA znajdzie się u jednego człowieka na dziesięć milionów.

Zatem w samej Polsce, w której żyje czterdzieści milionów ludzi, są przynajmniej cztery osoby, które mogą mieć takie samo DNA. A przecież zbrodniarzem mógł być cudzoziemiec! Sąd powinien więc uniewinnić oskarżonego, gdyż istnieją uzasadnione wątpliwości!

Jak z tych samych (naukowych!) przesłanek można było wyciągnąć dwa dokładnie przeciwne wnioski?

Prokurator i adwokat użyli SOFIZMATU - zabiegu pozwalającego nadawać pozory prawdy fałszywym tezom. Prokurator z odpowiedzi na jedno pytanie usiłował wyprowadzić odpowiedź na inne pytanie w nieuzasadniony logicznie sposób. Adwokat ze stwierdzenia, iż takie DNA zdarza się raz na 10 milionów, wywodził, że wśród każdych 10 milionów ludzi takie DNA naprawdę znajdziemy. Też nie miał racji!

Jaki więc powinien być wyrok? O to niech się martwi sędzia! My mamy wakacje...

WEŹ UDZIAŁ W QUIZIE "CO TY WIESZ O ZASADACH GRY W PIŁKĘ NOŻNĄ?"

"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska