5 sierpnia 2018 r. trzech turystów z Ameryki Południowej wyszło z klubu na ul. Jagiellońskiej w Krakowie i udało się na postój taksówek na ulicy Basztowej.
Sprawcy z maczetą
Gdy czekali na auto nagle podeszło do nich dwóch mężczyzn z kapturami na głowach i zasłoniętymi do połowy twarzami. Najpierw zaczęli krzyczeć do pokrzywdzonych po polsku, a potem jeden z napastników wyciągnął w kierunku jednego z pokrzywdzonych maczetę i mierząc w jego stronę zażądał pieniędzy, zegarka i telefonu. Pokrzywdzony wydał 120 zł oraz zegarek o wartości ok 600 zł.
W tym czasie drugi z pokrzywdzonych oddał sprawcy z maczetą pieniądze w kwocie 100 zł. Świadek zdarzenia poprosił o pomoc jednego z taksówkarzy, który wezwał na miejsce policję.
Napad na Brytyjczyków
W tym samym czasie w podobny sposób zostali zaatakowani dwaj obywatele Wielkiej Brytanii. W czasie, gdy robili sobie zdjęcia na jednej z ulic Krakowa podeszło do nich dwóch mężczyzn z maskami na twarzy typu kominiarki.
Jeden ze sprawców zwrócił się do jednego z pokrzywdzonych po angielsku, by oddał mu swój zegarek,pokrzywdzony odmówił i wówczas napastnik wyciągnął maczetę i przyłożył mu do brzucha, pokrzywdzony rzucił w kierunku sprawcy portfel, z którego napastnik wyciągnął pieniądze w kwocie 200 zł oraz kartę płatniczą.
Prokurator chce odsiadki
Łukasz F. policjant z wydziału kryminalnego opisywał na procesie, że tamtego wieczoru pełnił dyżur i z kolegami szybko zareagował na sygnał o dokonanym rozboju. Gdy zjawił się na miejscu w okolicy ul. Floriańskiej ujrzał podejrzanych, którzy rzucali się w oczy, bo w gorącą noc byli ubrani w kurtki. Pod ubraniem jednego z nich policjanci znaleźli maczetę, narzędzie przestępstwa. Sprawcy mieli też zrabowany zegarek, kartę bankomatową i gotówkę turystów.
Na rozprawie oskarżeni Krystian J. i Mateusz B. przyznali się do winy i prosili o łagodny wymiar kary.
- Byliśmy tamtej nocy nietrzeźwi, nie zrobilibyśmy krzywdy turystom. Chcemy ich przeprosić - zapewniali. Krystian J. twierdził, że maczetę miał dla samoobrony przez kibolami Wisły Kraków z bojówki Sharks.
Prokurator zażądał dla obu kar po 3 lata więzienia. Obrona wnosi o łagodniejsze potraktowanie ich klientów i wymierzenie półtora lub roku pozbawienia wolności.
- Obaj oskarżeni przyznali się do winy, wyrazili skruchę. To sprawcy młodociani, których należy wychowywać, anie surowo karać - mówili adwokaci. Argumentowali, że z powodu młodego wieku powinno się im nadzwyczajnie złagodzić karę. Sąd do 10 stycznia odroczył ich proces. Pewnie wtedy zapadnie wyrok.
NASZE NAJLEPSZE MATERIAŁY - KONIECZNIE SPRAWDŹ: