Notorycznie podkradał emeryturę dziadka. Potem sięgnął do portfela mamy i po rodzinną biżuterię. Z pozoru spokojny i niesprawiający problemów nastolatek miał sekret, o którym bliscy długo nie mieli pojęcia. Regularnie bywał w lokalu, w którym główną atrakcją były automaty do gier. Kradł odkąd hazard całkiem nim zawładnął.
Kiedy po raz pierwszy 16-latek wrzucił monetę do jednorękiego bandyty? Dokładnie nie wiadomo. Jesienią zeszłego roku był już uzależniony. - Wcześniej nie sprawiał żadnych problemów wychowawczych. Poza tym, że zaczął trochę wagarować, ale to nie miało związku z nałogiem hazardu - mówi Olga Żabińska z tarnowskiej policji.
Zwykłe kieszonkowe to było zbyt mało, jak na rosnące finansowe potrzeby chłopaka. Wpadł więc na pomysł, jak zapewnić sobie stały i pokaźny dopływ gotówki. W rodzinnym domu zlokalizował miejsce, w którym jego dziadek przechowywał oszczędności. Potem wystarczyło już tylko otworzyć szafkę, gdy starszego pana nie było w pobliżu. Od jesieni ubiegłego roku kupka z gotówką systematycznie się zmniejszała. Wnuk podbierał od kilkuset do nawet 5 tysięcy złotych jednorazowo.
Emeryt w końcu zauważył brak gotówki. O zniknięciu 15 tysięcy złotych poinformował domowników. Wtedy chłopak przyznał się. - Przeprosił, obiecał poprawę, a jego rodzice zwrócili dziadkowi skradzioną sumę. W swoim postanowieniu wytrwał krótko - mówi Żabińska.
Kradzieże zaczęły się powtarzać. Znów ginęły oszczędności seniora rodziny. Innym razem chłopak zabrał matce z portfela 300 złotych. Wreszcie sięgnął po rodzinną biżuterię. Wyniósł z domu między innymi złote łańcuszki, pierścionek oraz obrączki. Z pomocą dorosłego kolegi sprzedał je w lombardzie, za cenę złomu. Uzyskał w ten sposób 700 złotych.
Tego bliscy już nie zdzierżyli i sprawę zgłosili na policję. Kilka dni temu chłopak został zatrzymany i przesłuchany. Przyznał się do 30 kradzieży. Przyniosły mu one 23 tysiące złotych. Zdecydowaną większość przegrał w automatach. Pozostała część wydawał na drobne zakupy, między innymi ubrań. Ze względu na wiek podejrzanego policja jego sprawę skierowała do sądu rodzinnego.