Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie będzie milionów na scalenia w Siarach? Starostwo wycofało wniosek o dofinansowanie. Boją się poślizgu, a wtedy konieczności zwrotu kasy

Halina Gajda
Halina Gajda
Tym razem diabeł nie tkwi w szczegółach, czyli pieniądzach, ale w czasie. Którego według jednej strony - starostwa powiatowego - jest za mało. Druga strona - mieszkańcy Siar - apelują, by tak łatwo się nie poddawać i dać im szansę na normalne życie. Takie miałyby im zapewnić scalenia gruntów. Wielki, zapowiadany od miesięcy program stanął pod znakiem zapytania.

Zbigniew Hajduk, sołtys Siar nie owija w bawełnę. W apelu, który w imieniu całej społeczności wystosował do starostwa, pisze wprost: nikt tak jak my, nie wie, jak ciężkie warunki mamy obecnie w naszej wiosce. W scaleniach widzieli swoją szansę na normalność.
- Nasze mapy pochodzą jeszcze z czasów Franciszka Józefa - przypomina. - Jesteśmy takim geodezyjnym skansenem - porównuje.

Gospodarstwo na kilkudziesięciu działkach

Na oko wszystko jest normalnie: rolnicy uprawiają ziemię, gospodynie ogródki. Gdzieś widać łan zboża, gdzieś indziej połać trawy albo zasadzone ziemniaki. Kłopot w tym, że każdy z tych kawałków składa się z kilku, kilkunastu malutkich działeczek.
- Czasem mają po arze, czasem po dwa - wylicza sołtys.

Jak się nic nie robi, to jest względny spokój. Prawdziwe kłopoty zaczynają się, gdy ten czy ów chce kawałek sprzedać, przepisać dzieciom, wybudować dom, drogę czy zwykłą szopę. Galimatias w starych papierach i mapach nijak ma się do tego, co w rzeczywistości. Trudno cokolwiek ustalić, wytyczyć, opisać.
- Nie jest rzadkością, że na mapach jedno, a w polu drugie - mówi z przekonaniem. - Nie można wyznaczyć granic dróg i nieruchomości, a co za tym idzie, są kłopoty z uzyskaniem pozwoleń na budowę - dodaje.
Geodeci wezwani na usługę rozkładają ręce, nie chcą takich zleceń, wycofują się z nich. Ludzie zostają ze swoimi kłopotami sami. Gdy więc rozeszła się wieść, że powiat stara się o pieniądze na scalanie, wszyscy złapali wiatr w żagle i czekali z nadzieją, że urzędniczo-geodezyjna udręka wreszcie się skończy. Nadzieja zaczęła pryskać kilka tygodni temu, gdy ze starostwa zaczęły docierać niepokojące sygnały: że scaleń może nie być, bo choć są pieniądze, to wedle powiatowych urzędników jest na to za mało czasu. Boją się, że jeśli nie zdążą, kasę trzeba będzie oddać. Dla Siar to około ośmiu milionów złotych.

Dajcie nam normalnie żyć - apelują mieszkańcy

Na odpowiedź ze strony mieszkańców nie trzeba było długo czekać. Rada Gminy wystosowała apel do zarządu powiatu gorlickiego. - Wniosek o wszczęcie postępowania scaleniowego dla Siar był poparty podpisami 80-procent mieszkańców oraz właścicieli gruntów położonych w obrębie Siar - przypominają radni podpisani pod dokumentem. Przypominają i to, że właśnie ten wniosek zyskał największą liczbę punktów w ocenie zarządu województwa małopolskiego. Był też na pierwszym miejscu w wykazie operacji, które zakwalifikowały się do uzyskania dotacji.
Bogusław Moroń, przewodniczący Rady Gminy z samorządem związany jest od lat. Dokładnie pamięta różne sytuacje, rozterki i wątpliwości z nimi związane. Bywały przedsięwzięcia, których realizacja w założonym czasie spędzała sen z powiek, ale wszyscy spinali się, pracowali czasem dużo więcej, niż to było przewidziane, ale wiedzieli, że robią to dla siebie. - To ryzyko wpisane w samorządową misję - mówi wprost.

Pod apelem sołtysa podpisało się ponad dwustu mieszkańców.
- Nie odbierajcie nam tej jedynej szansy na poprawę naszego życia - proszą. - Apelujemy o konsekwencję w działaniach. Podjęli państwo decyzję o złożeniu wniosku, więc już na tym etapie powinni państwo mieć świadomość ciężaru tej decyzji, a teraz dołożyć wszelkich starań, aby operacja mogła być w pełni zrealizowana - podkreślają.

Starostwo: to nie rezygnacja tylko odłożenie w czasie

Starania o pozyskanie pieniędzy potrzebnych na scalenia w Siarach rozpoczęły się w 2017 roku. Do dzisiaj samorząd województwa prowadzi procedury związane z wdrożeniem tego zadania do realizacji.
- By można było dokonać scaleń, konieczne są prace geodezyjne. Te wykonuje samorząd województwa. Następnie starosta musi wydać decyzję, która je zatwierdzi. Zgodnie z wnioskiem powinny się one zakończyć do grudnia 2020 roku - wyjaśnia starosta Maria Gubała. - Zadanie obejmuje także zagospodarowanie poscaleniowe w tym również budowę dróg dojazdowych, przepustów itp. Wszystko, łącznie z rozliczeniem projektu powinno zakończyć się do czerwca 2023 roku - dodaje.

Tymczasem okazało się, że wykonawca - Małopolskie Biuro Geodezji i Terenów Rolnych w Tarnowie - na geodezyjną część zadania potrzebuje znacznie więcej czasu, bo do września 2021 roku. Przypomnijmy, że zgodnie z wnioskiem powinien to zrobić do końca przyszłego roku.
- Mamy już doświadczenia ze scaleniami w Męcinie Wielkiej - mówi starosta. - Jesteśmy już po konsultacjach z projektantami i wykonawcami. Zrobiliśmy nawet symulację tych wszystkich działań i wyszło nam, że potrzebne są na to, co najmniej dwa lata. To zdecydowanie za długo, bo nie będziemy mieli na tyle dużo „zapasu” czasowego, by nie martwić się o dotrzymanie terminu 30 czerwca 2023 roku - podkreśla.
Na tej podstawie starosta w konsultacji z Radą i Zarządem Powiatu zdecydowała o wycofaniu wniosku.
- Nie oznacza to, że odrzuciliśmy wniosek, a tym samym zrezygnowaliśmy ze scaleń w Siarach - zapewnia. - Chcemy tylko nieco przesunąć ich realizację na kolejną perspektywę finansową Unii Europejskiej - dodaje.

W Siarach wrócili do punktu wyjścia

Optymizmu starosty nie podzielają mieszkańcy.
- Nie mamy żadnej pewności, że w kolejnej perspektywie będą pieniądze na scalenia, a my wróciliśmy do punktu wyjścia - mówi ze smutkiem Moroń. - Owszem, jest pula rządowa na ten cel, ale potrzebny jest wkład własny. Jak wysoki? Kto zdecyduje się go wyłożyć - zadaje pytania.
Na razie nie ma na nie odpowiedzi. Tomasz Dragun, prezes zarządu Małopolskiego Biura Geodezji i Terenów Rolnych w Tarnowie wyjaśnia, że wskazany w harmonogramie termin na wykonanie prac geodezyjnych ma uzasadnienie i nie wynika ani z opieszałości Biura, ani jego złej woli.
- Jest oparty na naszej wiedzy i doświadczeniu - podkreśla.

Przypomina, że zrobili już scalenia na siedmiu obiektach i wiedzą, ile czasu potrzeba na wszelkie uzgodnienia formalne, administracyjne, projektowe, wykonawcze. Na dodatek Siary posiadają bardzo zły stan wyjściowej ewidencji gruntów. Trzeba ją zaktualizować, a na to potrzeba czasu.Zapewnia też, że Siary nie są odosobnionym przypadkiem, a wskazany przez Biuro termin, jest jedynym realnym na skuteczną realizację zadania.
- Biorąc pod uwagę skalę trudności obiektu oraz skomplikowaną i czasochłonną procedurę administracyjną - każda czynność wykonawcy musi zostać poprzedzona zawiadomieniami, obwieszczeniami, zebraniami uczestników scalenia itd., które wynikają wprost z obowiązujących przepisów prawa - w naszej ocenie zakończenie prac geodezyjnych umożliwiające wydanie decyzji zatwierdzającej projekt scalenia nie jest możliwe do końca 2020 - podkreśla zdecydowanie.

FLESZ - Zmiany w płatnościach, co piąta transakcja będzie wymagać użycia PIN-u

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska