Nie wypada hamować w myjni automatycznej, bo z tyłu są inne rozgrzane auta. Nie wypada wchodzić do tunelu kolejowego, nawet z latarką, nie wypada też robić pikniku w Castoramie między alejką 10 a 12 i udawać, że piknik nie ma nic do promocji chińskich klimatyzatorów.
Nie wypada narzekać, że jest gorąco, bo przecież w lutym każdy narzekał, że jest zimno. Nie wypada kąpać się w studni ani w jeziorze, jeśli się nie umie pływać. Nie wypada, tym bardziej, moczyć się zaraz przy brzegu jak krokodyl, bo ktoś, kto chce do jeziora klasycznie wkroczyć, może się o nas znienacka potknąć i utopić.
Nie wypada samowolnie odkręcać ulicznych hydrantów, bo mogą wymknąć się spod kontroli i nie dać się później zamknąć. Nie pozostanie wtedy nic innego, jak tylko oddalić się pogwizdując z głową w chmurach i miną: "to nie ja".
Nie wypada wkładać sobie pod koszulę śmietankowych lodów na patyku, ani pistacjowych lodów w kubkach, ani sorbetów cytrynowych, jeździć samochodem z nagim torsem, napełniać publicznych basenów mrożonymi truskawkami, czy nawet wiśniami. Nie wypada szczególnie robić sierpniowego śmigusa dyngusa, bo śmigus w naszej religii jest przecież na wiosnę.
Niestety. Nie wypada.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+