https://gazetakrakowska.pl
reklama
Pasek artykułowy - wybory

Niebywała epidemia w szkołach. Wysyp zaświadczeń o dysleksji

Maria Mazurek
Opinię o dysleksji rozwojowej ma w Małopolsce prawie co siódmy gimnazjalista i co szósty szóstoklasista. Przez lata problemu nie ma, a nagle w szóstej klasie uczniowie przynoszą papiery.
Opinię o dysleksji rozwojowej ma w Małopolsce prawie co siódmy gimnazjalista i co szósty szóstoklasista. Przez lata problemu nie ma, a nagle w szóstej klasie uczniowie przynoszą papiery. fot. Anna Kaczmarz
Zaburzenie czy fałszywie pojęta zaradność? Ze szkół przychodzą informacje, że przed ważnymi testami i egzaminami uczniowie masowo przynoszą zaświadczenia o dysleksji, dysgrafii, dysortografii i dyskalkulii. Nauczyciele nie mają wątpliwości, że ma to związek z przywilejami podczas egzaminów, na które mogą liczyć uczniowie z takimi anomaliami rozwojowymi. Co o tym sądzisz? Wypowiedz się na forum pod artykułem!

Paweł, uczeń szóstej klasy jednej z krakowskich podstawówek, wrócił po sprawdzianie szóstoklasisty zawiedziony. Test nie był wprawdzie dla niego trudny, ale czasu było niewiele. On i sześć innych osób z klasy miało na jego rozwiązanie zaledwie godzinę.
Kilkanaście jego innych kolegów i koleżanek przyniosło do szkoły zaświadczenia o tzw. "specyficznych trudnościach w uczeniu się" (dysleksja, dysgrafia, dysortografia lub dyskalkulia). Dlatego mieli na teście pół godziny więcej na zastanowienie się, sprawdzenie odpowiedzi.

Klasa Pawła nie jest wyjątkiem. Niektórzy pedagodzy alarmują, że coraz więcej uczniów tuż przed testami przynosi do szkoły opinie o dysleksji. A skoro papier jest, to muszą być i przywileje.

Przywileje
Do ostatniego egzaminu kończącego gimnazjum przystąpiło w zeszłym roku Małopolsce ok. 35 tys. uczniów. Prawie pięć tysięcy z nich z przywilejami dyslektyków.

Jeszcze więcej opinii z poradni psychologiczno-pedagogicznych przedstawili w tym roku uczniowie szóstych klas. Na 32,7 tys. uczniów podchodzących w miniony wtorek do sprawdzianu szóstoklasistów, dokument miało 4,6 tys.

Tacy uczniowie mają wydłużony czas egzaminu (o 30 min. w przypadku 6-klasistów i nawet o 45 min. dla gimnazjalistów), część z nich nie musi też przenosić rozwiązań na kartę odpowiedzi (jedynie zaznaczać je w zestawie zadań), niektórym nie uwzględnia się błędów ortograficznych. - Odkąd są takie ułatwienia, dyslektycy zaczęli się chętnie ujawniać - mówi Anna Starczyk-Czerwińska, dyrektorka szkoły nr 80 w Krakowie.

To zakrawa na kpinę
Takim statystykom sprzyja zmiana prawa z 2010 r. Wcześniej uczniowie dostawali zaświadczenia o dysfunkcjach, ale musieli je odnawiać, rozpoczynając naukę w kolejnej szkole.

Teraz opinie z poradni są wydawane dożywotnio. Oprócz tego mogą je wydawać ośrodki prywatne, a nie - tak jak wcześniej - jedynie publiczne. To budzi kontrowersje.

- Mam wrażenie, że część tych zaświadczeń może być załatwiana - mówi Teodozja Maliszewska, wieloletnia dyrektorka podstawówki, dziś radna komisji edukacji Miasta Krakowa. - Kiedyś, gdy dziecko miało problem z pisaniem, nauczyciel prosił rodzica, by ćwiczył z nim. Teraz takiemu dziecku załatwia się papiery. Dobrze, że każdy może mieć równe szanse. Ale z drugiej strony to, że przez całą podstawówkę dzieciom nic nie jest, a nagle przed testem 40 proc. z nich przynosi zaświadczenia z poradni, zakrawa na kpinę.

Dr Jerzy Lackowski, dyrektor Studium Pedagogicznego UJ, jest ostrożniejszy. Ale też przyznaje, że ma wątpliwości, czy obecny system jest sprawiedliwy.

Maria Krzyworzeka, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego w Krakowie-Śródmieściu mówi: - Kiedyś ćwiczyło się kaligrafię, uczyło zasad ortografii. Zmiany programowe sprawiają, że nasze dzieci mają z pisaniem coraz większe problemy - kwituje.

Wad w działaniach poradni nie dostrzega natomiast kuratorium. - Jestem przekonany, że poradnie wystawiają opinie tylko w uzasadnionych przypadkach - mówi Artur Pasek z kuratorium.

O pomyłce nie ma mowy?
Psycholodzy z poradni (nawet te prywatne wystawiają zaświadczenia) przekonują , że prowadzone przez nich w poradniach testy są kompetentne. - Dzieci ze specyficznymi trudnościami jest więcej, m.in. dlatego, że więcej rodzi się wcześniaków, które mają uszkodzony układ nerwowy - twierdzi Małgorzata Mosur z poradni przy ul. św. Gertrudy w Krakowie. I dodaje, że testy są prowadzone wieloetapowo, w kontrolowany sposób.

Wątpliwości jednak pozostają. Tym większe im mniej jest "normalnych" uczniów.

Zaburzenia, które dają możliwość uzyskania przywilejów na egzaminach, to tzw. specyficzne trudności w uczeniu się (dysleksja rozwojowa). Dzielą się na:
Dysgrafię - trudności z opanowaniem formy graficznej pisma. Uczniowie mają tzw. "brzydkie pismo"
Dysleksję - problemy z nauką czytania
Dysortografię - dziecko nie potrafi opanować prawidłowej pisowni, notorycznie myli np. "ó" z "u"
Dyskalkulię - trudności z matematyką (dodawanie, odejmowanie itd.)

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Komentarze 39

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

d
dawid
czy morzna odzyskać papiery od dyslekcji
B
Bartool
Widzę, że się zaliczasz do takich grup prawdziwych leniwców, nawet zdania nie potrafisz
poprawnie zacząć ;) ciężko żyć wśród ludu, który nie dopuszcza faktu, że inni choćby
bardzo się starali, są o 3 kroki z tyłu i nigdy nie dogonią tych normalnych, zdrowych.
Jeśli większość jest ludzi Twojego poglądu, to marny nasz los, już nie nadejdzie zgoda
i porozumienie.
g
gosc
w klasie corki jest 23 dzieci z czego 11 to dzieci z tzw 'dyslekcja'. W przeciwnej klasie na 21 dzieci, tylko 4 nie ma dyslekcji. To kpina. Zaloze sie ze wiekszosc zaswiadczen jest kupiona.
s
sowa
Mój dyrektor jak pisze do nas maile to ma wszystko dys
j
jk69
Mój syn jest w VI klasie - pisze nieporządnie i robi błędy. Normalnie. 40 % jego kolegów ma zaświadczenia, z czego dwóch rzeczywiście powinno je mieć. Dziś odebraliśmy wyniki próbnych" egzaminów (pisze się takie na początku roku szkolengo) - wszystkie dzieci pisały w tym samym czasie i były tak samo oceniane - mój "normalny" syn miał b.podobną ilość błędów w napisanym tekście co jego "orzeczona" koleżanka. Gdyby to był już egzamin, ona dostałaby jednak wyższą ocenę ... Kiedy zapytałam syna skąd te błędy odpowiedział, że się spieszył. Czy ja też mam pognać do poradni??? Nie pójdę - syn będzie musiał przysiąść i się czegoś nauczyć lepiej. Zrobi to też koleżanka z orzeczeniem - tylko, że ona zawsze wypadnie lepiej. Dodam, że dwójka z tej grupy dyslektycznej ma pasek na świadectwie... Potem tylko będzie kłopot w pracy (poprawianie każdego dokumentu po koledze - znam to z autopsji). Wszystko to jest jednak bardzo niesprawiedliwe.
j
jk69
Mój syn jest w VI klasie - pisze nieporządnie i robi błędy. Normalnie. 40 % jego kolegów ma zaświadczenia, z czego dwóch rzeczywiście powinno je mieć. Dziś odebraliśmy wyniki próbnych" egzaminów (pisze się takie na początku roku szkolengo) - wszystkie dzieci pisały w tym samym czasie i były tak samo oceniane - mój "normalny" syn miał b.podobną ilość błędów w napisanym tekście co jego "orzeczona" koleżanka. Gdyby to był już egzamin, ona dostałaby jednak wyższą ocenę ... Kiedy zapytałam syna skąd te błędy odpowiedział, że się spieszył. Czy ja też mam pognać do poradni??? Nie pójdę - syn będzie musiał przysiąść i się czegoś nauczyć lepiej. Zrobi to też koleżanka z orzeczeniem - tylko, że ona zawsze wypadnie lepiej. Dodam, że dwójka z tej grupy dyslektycznej ma pasek na świadectwie... Potem tylko będzie kłopot w pracy (poprawianie każdego dokumentu po koledze - znam to z autopsji). Wszystko to jest jednak bardzo niesprawiedliwe.
I
Incognito
Moim zdaniem dysleksja czy coś podobne szkodzi. Kiedyś na takie coś mówiło się "lenistwo". Jeśli chodzi o egzaminy typu matura, to niepowinno być takich świadczeń, bo to później odbije się na studiach. Kiedyś było lepiej: Nie było takich świadczeń, były egzaminy na studiach, gdzie wszyscy byli oceniani bez takiego "przywileju". Teraz jak wprowadzili przywileje, to większość nie radzi sobie na studiach. Popieram hasło "Matura to bzdura", bo jest zbyt prosta, a dla ludzi z papierkiem jeszcze prostsza. Powinno się wrócić do egzaminów wstępnych na studia (bez papierka) i wtedy nikt nie będzie się czepiał
A
A
Za wikipedią: "dysortografia – specyficzne trudności w pisaniu, przejawiające się popełnianiem różnego typu błędów, w tym ortograficznych, mimo znajomości zasad poprawnej pisowni".
Zapytałem kilku znajomych "dyslektyków" o zasady pisowni. Nie mieli zielonego pojęcia, bo tak naprawdę są zwykłymi leniami dla których dysortografia jest wygodną wymówką.
Zdaję sobie sprawę że istnieją prawdziwi dyslektycy, ale stanowią nikły procent ludzi posiadających takie zaświadczenia.
M
Mar
Nie dysleksja NIE JEST ULECZALNA. Da się tylko wyćwiczyć i ZMNIEJSZYĆ, ALE NIE WYLECZYĆ trudności w czytaniu, pisaniu itd.
M
Mar
A ciebie na Syberię...
o
olka
Tylko, że czasami, osoby z orzeczeniem nie ma wpływu na to że jest dyslektykiem. Niestety należę do takich napiętnowanych osób, stawianych pod ścianą z tymi cwanymi. Przywilej to wątpliwy, tym bardziej, jeśli jest prawdopodobnie związany z posiadanym przeze mnie schorzeniem neurologicznym (chociaż właściwie nie ma pewności, co do tego czy jedno z drugim jest w ścisłym związku) Obecnie jestem na studiach, ale nauka w szkole szła mi ciężko i na moje (bardzo dobre) wyniki musiałam pracowałam więcej niż inni. Jednak większość z was nazwie mnie leniem, nieukiem i debilem.
D
Dumny?
"A skoro papier jest, to muszą być i przywileje. "
"- Mam wrażenie, że część tych zaświadczeń może być załatwiana"
"Teraz takiemu dziecku załatwia się papiery."
"Psycholodzy z poradni (nawet te prywatne wystawiają zaświadczenia) przekonują "
Czy trzeba tu coś dodawać?
G
Gość
Gdyby pracodawcy mieli wgląd do takich danych, czy kandydat na pracownika miał podczas edukacji szkolnej takie orzeczenie i miało by to wpływ na rekrutację, to myślę, że świadomi tego rodzice dwa razy by pomyśleli zanim załatwili by dziecku takie wątpliwe przywileje. Albo można by robić takie badania tylko na początku roku szkolnego (ewentualnie przed rozpoczęciem roku szkolnego) i uczeń z takim oświadczeniem miał by obowiązek uczęszczać na zajęcia wyrównawcze z danej dysfunkcji, dodatkowa matma, albo lekcje ortografii.
p
podPIS
a nie jakieś dys-goowna
ale jełopów do kopania rowów też trzeba, nie muszą umieć czytać i pisać...
o
opik
Nie zazdroszczę takim uczniom pójścia do pracy. Jak zderzą się z rzeczywistością to będzie płacz i zgrzytanie zębów
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska