Gdy Karolinka Gumulak się urodziła, lekarze nie dawali jej więcej niż trzy miesiące życia. Dziewczynka miała rozszczep kręgosłupa. A kiedy podrosła, jej mama usłyszała od jednego z doktorów: „Niech pani to dziecko odda do specjalnego ośrodka, urodzi kolejne, a o tym na zawsze zapomni”.
- Tamte okrutne słowa wciąż brzmią w mojej głowie. Ludzie nie zdają sobie sprawę, jak wielkim darem jest dziecko niepełnosprawne, ile szczęścia potrafi wnieść w życie - mówi Krystyna Gumulak z Piwnicznej-Zdroju, mama dziś już 25-letniej Karoliny.
Nie kryje żalu, że musi walczyć ze społecznym niezrozumieniem. Chciałaby wynagrodzić Karolince jej cierpienie. Wie jaką radość sprawia jej kontakt z ludźmi. Niestety córka, przykuta do wózka inwalidzkiego, skazana jest na siedzenie w domu. W Piwnicznej wciąż brakuje miejsca, gdzie dorosłe dzieci, takie jak Karolinka, mogłyby się rehabilitować i integrować. Pani Krystyny nie stać na dowożenie córki do najbliższego ośrodka w Cyganowicach.
Stoją już ściany i dach
Rodzice niepełnosprawnych zrzeszeni w Stowarzyszeniu Nasz Dom w Piwnicznej-Zdroju od lat apelują do władz uzdrowiska o budowę podobnej placówki w Kosarzyskach. Nie mogąc się doczekać, dwa lata temu wzięli sprawy w swoje ręce. Zakasali rękawy i przy wsparciu sponsorów postawili budynek w stanie surowym zamkniętym. Na jego wykończenie i wyposażenie brakuje jednak dwóch milionów złotych.
- Zwróciliśmy się z prośbą o dofinansowanie tej budowy do gminy, niestety od burmistrza otrzymaliśmy odpowiedź, że: „brak jest podstaw do przyznania z budżetu środków na kontynuację rozpoczętych prac przy ośrodku” - cytuje urzędnicze pismo Maria Kulig, prezeska stowarzyszenia. Ma wrażenie, że władzom gminy nie zależy na szybkim zakończeniu tej inwestycji.
- Tymczasem jestem przekonana, że gdybyśmy połączyli siły, jeszcze w tym roku możliwe byłoby otwarcie naszego ośrodka - uważa prezes.
Na ten moment z niecierpliwością czekają Jan i Rozalia Kuligowie, małżeństwo, które opiekuje się trójką niepełnosprawnych dzieci: Jackiem (ma 36 lat), Wojtkiem (35 lat) i Paulinką (26 lat).
- Czasem, gdy wrócimy z mężem z pracy w polu, marzy nam się, że ktoś za nas umyje dzieci i położy je spać. Choć to dorosłe osoby, trzeba nimi się opiekować jak trzylatkami - opowiada pani Rozalia.
Kocha swoich synów i córkę nad życie, ale przyznaje, że bywa zmęczona ciągłą opieką nad nimi. Mogą sobie pozwolić z mężem na chwilę wytchnienia, gdy ich dzieci jadą do ośrodka dla niepełnosprawnych w Muszynie. Z zajęć tam korzystają trzy razy w tygodniu. W ośrodku w Kosarzyskach mogliby przebywać codziennie.
- Jeśli władze nie chcą pomóc niepełnosprawnym, to niech pomyślą o sobie. Wszyscy na starość możemy potrzebować pomocy, a taki ośrodek daje gwarancję, że ją otrzymamy - mówi Grzegorz Cięciwa, który opiekuje się 79-letnią niepełnosprawną matką.
Mają pilniejsze sprawy
Zbigniew Janeczek, burmistrz Piwnicznej, twierdzi, że rozumie potrzeby osób niepełnosprawnych i starszych, jednak nie jest w stanie wygospodarować 2 mln zł na dokończenie budowy. - Gmina w ubiegłym roku starała się o dofinansowanie od wojewody na dokończenie i wyposażenie ośrodka w Kosarzyskach, ale dostaliśmy odmowną odpowiedź, bo w pobliżu już działają ośrodki w Muszynie czy Cyganowicach - mówi burmistrz. Podkreśla, że mimo to w tym roku również złożono wniosek w tej sprawie. - W budżecie gminy natomiast musimy rezerwować pieniądze na inwestycje, na które już dostaliśmy dofinansowanie, to jest kanalizację i drogi - wylicza Janeczek.
Rodzice niepełnosprawnych dzieci nie kryją rozczarowania.
- Od lat słyszymy tę samą śpiewkę. Budowę chodników i basenów stawia się nad potrzebami dzieci niepełnosprawnych - mówi ze łzami w oczach Krystyna Gumulak.