Nazywany "królem biathlonu" Bjoerndalen na ten sukces czekał niemal dwa lata - poprzednio w imprezie zaliczanej do Pucharu Świata zwyciężył podczas igrzysk w Soczi (został wtedy mistrzem sprintu). Swój niesamowity rekord buduje od niemal 20 lat, pierwsze zwycięstwo odniósł w styczniu 1996 roku. Do jego biathlonowych sukcesów dołożyć należy jeden w biegach narciarskich - w 2006 roku wygrał zawody PŚ na 15 km w Gaellivare.
W dzisiejszym biegu Norweg perfekcyjnie strzelał, nie popełnił żadnego błędu i o 27,1 sek. wygrał z Niemcem Simonem Schemppem, który na strzelnicy zarobił jedną karną minutę. Trzeci był Rosjanin Aleksiej Wołkow - strata 38,2 (wszytkie strzały celne).
Z trójki Polaków najlepszy był dziś Grzegorz Guzik (BLKS Żywiec). Zajął 65. miejsce. Przed ostatnim strzelaniem wydawało się, że jest w stanie zdobyć punkty Pucharu Świata (za miejsce w "40"), co jeszcze nigdy mu się nie udało, a polski męski biathlon czeka na to od zakończenia kariery przez Tomasza Sikorę. W finałowym strzelaniu Guzik spudłował jednak dwa razy. W sumie miał w dzisiejszych zawodach trzy karne minuty.
Łukasz Szczurek (BKS WP Kościelisko) był 69. (3 karne minuty), a Rafał Penar (Górnik Iwonicz) 80. (4).