https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nieznany wirus atakuje pasieki. Bezradni pszczelarze są załamani

Bogusław Kwiecień
Połowa pszczelich rodzin ginie w pasiekach z powodu nieznanej choroby.
Połowa pszczelich rodzin ginie w pasiekach z powodu nieznanej choroby. Fot. Mariusz Kapala
Nieznany wirus zaatakował pszczoły w pasiekach w powiecie oświęcimskim. Pszczelarze są załamani. W części zginęła ponad połowa rodzin.

Pszczelarze podkreślają, że dotąd żadna ze znanych im pszczelich chorób nie objawiała się w ten sposób. - Pszczoły wylatują z uli i nie mają siły do nich wrócić. Pełzają po trawie, nie żądlą, są bardzo osłabione i w końcu giną - mówi Stanisław Kotlarczyk, prezes Koła Pszczelarzy Ziemi Oświęcimskiej. Jednemu z pszczelarzy w Brzezince z 12 rodzin w pasiece wirus zabił dziewięć. - W większości pasiek w regionie ubytki sięgają połowy stanu - dodaje Kotlarczyk.

Jesień w ulach to bardzo ważny okres. - Pszczoły przygotowują się do przetrwania zimy - zaznacza Krzysztof Zych, pszczelarz z Grojca. Jeśli nie będzie odpowiedniej liczby pszczół, to nie będzie na przykład zapewniona w ulu minimalna temperatura 24 stopni Celsjusza i rodzina nie przetrwa.

Hodowcy pszczół są przekonani, że to nie warroza (roztocze, które rozwija się na ciele pszczół), która wcześniej zdziesiątkowała pasieki.

- Owady zaatakowane przez warrozę były zdeformowane, np. nie miały skrzydełek - dodaje Zych. Hodowcy obawiają się, że obecne problemy mogą być skutkiem stosowania chemicznych środków ochrony roślin. Potrzebne są kosztowne badania.

Według prezydenta Polskiego Związku Pszczelarzy Tadeusza Sabata, pszczelarze w pierwszej kolejności powinni zwrócić się do powiatowych lekarzy weterynarii. - W przypadku, gdy chcą przeprowadzić badania, mogą wystąpić do powiatowych inspekcji ochrony roślin i nasiennictwa - mówi Sabat. Jego zdaniem, związek z chorobą może mieć jednak warroza. Przez nakłucia będące dziełem roztocza, do tkanek pszczoły może przenikać wirus, np. nosema ceranae. Dotyka on 90 proc. pasiek w kraju. Chore owady odlatują daleko od ula i nie mają siły wrócić - sugeruje Sabat.

Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Komentarze 11

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

H
Hrabia
Proszę mi powiedzieć kiedy będzie jakiś skuteczny środek na warrozę oprócz Apiwarolu nie ma nic a te paski niech Sabat sobie wsadzi nie do ula ale on wie gdzie tego gościa już nie idzie słuchać co on za bajki opowiada ale dla siebie to oni mają środki banda działaczy nic nie robi w tym kierunku aby pomóc pszczelarzom trwa to lata jestem pszczelarzem i to obserwuję ino zjazdy, goszczą się zamiast działać w ochronie pszczół to jest skandal !!!
N
Nosema ceranae
Nosema ceranae
p
pszczelarz
Chyba tobie gościu całkiem się już mózg zlasował.
h
hmmm
jaki wirus mają go wyizolowanego? nikt nawet jeszcze badań nie zrobił, swoją drogą to powinien je zrobić za darmo sanepid bo jeśli to by było realne zagrożenie to by za dwa lata groziła nam śmierć głodowa, trzeba zobaczyć kto jest tam u nich największym rolnikiem i jestem pewien że przed " atakiem wirusa" nieźle z pestycydami pojechał
p
polak
Nie dbamy o przyrodę ani o zwierzęta. Jesteśmy katami i aż boję się pomyśleć jak sprawdzą się słowa Einsteina.
j
jurjoz_w-wa
Niestety, nie ma racji Sabat, bo warroza przez nakłucia przenosi wirusy (np. wirusa zdeformowanych skrzydeł), natomiast nasema (apis i ceranea) nie jest wirusem a pasożytem jednokomórkowym, który roznosi się drogą pokarmową
W
Ważne
Ważne, że właściciele Monstanto mają tyle kasy żeby na ich polu pszczołoboty zapylały kwiatki.
d
doktor Trzmioł
a lekarstwem odcięcie ryja od koryta, najbliższy termin 16 listopada 2014
7yj
Należy podziękować posłom za przepchnięcie przepisów ,które zlikwidowały wszelkie ograniczenia w stosowaniu trucizny przez sadowników .

Otóż w tym roku po cichu zmieniono przepisy w taki sposób ,że można pryskać na granicy z sąsiadem , nie ma obowiązku zachowania 30m od uprawy ziół oraz 20m od pasiek ,nie ma obowiązku zachowania odległości od drogi gminnej. Prędkość wiatru też zwiększono z 3 do 4m/s .

Otóż po tych zmianach sadownik, truciciel ludzi i owadów , pryska bezkarnie w centrum wsi ,wśród domów w których bawią się dzieci i wdychają truciznę !!!!

Wprawdzie można bydlę skarżyć z powództwa cywilnego ,ale wpierw należy mu udowodnić ,że środek spadł na naszą posesje czyli zakupić kosztowny sprzęt do analizy .To absurdalne i bezprawne działanie .

Uprawy wymagające stosowania chemii trujące powinny zlokalizowane w odpowiedniej odległości od siedlisk mieszkalnych i to jest oczywiste dla każdego normalnego człowieka . Tymczasem debil jeden z drugim ma kilkanaście hektarów sadu a żal mu tych paru arów koło domu odpuścić i nie pryskać . Ze względu na takich idiotów ,którym już mózg od oprysków nie funkcjonuje ,potrzebne były właśnie przepisy określające uprzednio zakaz używania trucizny w pewnej odległości od budynków i pasiek pszczelich .

Są tacy sadownicy ,którzy pryskają na okrągło a na ich owocach jest aż biały chemiczny osad . Tuż przed sprzedażą owoce są myte a ludzie chętnie kupują jabłka bo takie piękne .
Czy nie wiedzą o tym ,że im piękniejsze jabłko czy gruszka tym więcej ma nawozów i trującej chemii !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Natomiast truciciele wytruwszy pszczoły mają problem z zapylaniem kwiatów na wiosnę i kupują .....trzmiele od handlarzy ,którzy wyspecjalizowali się w hodowli tych owadów na jednosezonowe zapylanie .

Obłudni urzędnicy i działacze ,wspomagani przez posłów szukających elektoratu wyborczego , zachęcają do odwiedzania okolic np. Szczyrzyca ,Góry św.Jana ,Krzesławic i pieprzą jak jest pięknie i ekologicznie a tam gdzie spojrzeć tam sady tuż przy drodze ,jeden smród chemii i jedna trucizna , jeden huk traktorów tak w dzień jak i w nocy . Zobaczcie w mapach Google na te miejscowości to zobaczycie z góry ,że okolica zatopiona jest w sadach a zatem jest skażona .
v
vvv
nnnn
B
Baar
P. Sabat nie jest wszystkowiedzący, ale w tym przypadku ma 100% rację. Przyczyną tego problemu jest NOSEMA CERANAE. Stosowane przez pszczelarzy leki przeciw warrozie okazały się nie skuteczne!!! Problem masowego wymierania pszczół dotyczy całe Małopolski a pewnie i całego kraju. tym jednak nikt się nie zajmuje, bo to "woda na młyn" dla "prawdziwych pszczelarzy" takich jak
firma: sądecki bartnik ich obroty zwiększą się, bo "paproków", czyli pszczelarzy amatorów-hobbystów ubędzie.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska