Joanna Matjaszek w bazie danych policji figuruje jako osoba zaginiona. Jej ciała do dziś bowiem nie znaleziono. Ostatni raz widziana była 3 listopada 2000 roku na przystanku autobusowym w Niwce pod Tarnowem.
Jedną z wersji przyjętych przez śledczych jest morderstwo. Przez lata w kręgu podejrzewanych osób był Przemysław W. - ówczesny chłopak 18-latki. To właśnie z nim dziewczyna miała się widzieć tuż przed zaginięciem. Nigdy jednak nie przedstawiono mu w związku z tym zarzutów.
W środę nastąpił prawdopodobnie przełom w śledztwie. Policjanci z Archiwum X zatrzymali kobietę, której przedstawiono zarzuty.
- Dotyczą one składania fałszywych zeznań w celu umożliwienia uniknięcia odpowiedzialności karnej osobie najbliższej - powiedziała w Radiu Kraków Wioletta Moskwa z Prokuratury Okręgowej w Tarnowie.
Podejrzana kobieta po przesłuchaniu i postawieniu zarzutów została zwolniona do domu. Nieoficjalnie ustaliliśmy, że to krewna Przemysława W.
Zniknęła bez śladu
Joanna Matjaszek mieszkała w Brzesku. W chwili zaginięcia chodziła do klasy maturalnej liceum w Wojniczu. Od kilku miesięcy spotykała się z Przemysławem W. z Niwki. 3 listopada 2000 r. zorganizował on u siebie w domu imprezę z okazji swoich urodzin. Nastolatka poinformował swoich rodziców, że po szkole pojedzie do niego. Zaplanowała, że później wróci autobusem z Niwki do Tarnowa, a następnie busem lub pociągiem do domu w Brzesku. Według ustaleń śledczych, faktycznie Joasia pojawiła się na przystanku w Niwce koło godz. 20, kiedy miał odjechać autobus. W towarzystwie Przemysława W. widziała ją ekspedientka pobliskiego sklepu, która akurat kończyła pracę. Kobieta nie zauważyła jednak momentu, gdy autobus przyjechał. Kierowca również nie potrafił sobie przypomnieć, czy w Niwce zabierał jakichś pasażerów.
Joasia już nigdy nie dotarła do domu. Rodzice przez całą noc z 3 na 4 listopada 2000 roku obdzwaniali szpitale, pogotowia i policję. Mundurowi twierdzili, że dziewczyna była już wtedy osobą pełnoletnią, więc nie mieli wystarczających przesłanek, by uznać ją od razu za zaginioną. Dopiero po kilku dniach uczyniła to tarnowska policja i rozpoczęła poszukiwania. Bez rezultatu.
Porywczy chłopak
W maju 2001 r. sprawą zajęła się tarnowska prokuratura. Śledczym nie udało się jednak ustalić okoliczności zaginięcia dziewczyny i sprawę umorzono. Kilka miesięcy później zagadkowym zniknięciem zainteresowało się krakowskie Archiwum X. Jego funkcjonariusze od początku przyjęli, że Joasia została zamordowana. Jako głównego podejrzanego wytypowali Przemysława W. Mężczyzna był znany z porywczego charakteru. Często wywoływał awantury. Tuż przed zaginięciem Joasi miał się z nią pokłócić. Policjanci znaleźli list napisany do niego 30 października 2000 r. przez 18-latkę, w którym ta przeprasza go za swoje zachowanie. Chodziło o to, że kupiła sobie nową kurtkę, zamiast przeznaczyć pieniądze na nowe głośniki do samochodu Przemysława W.
- Jestem pewna, że to Przemek zamordował naszą córkę - mówiła w 2014 r. „Gazecie Krakowskiej” Teresa Matjaszek, mama zaginionej.
Na wspomnianej imprezie urodzinowej też miało dojść do sprzeczki między Joanną i jej chłopakiem. Przemysław W. w jednym z przesłuchań przyznał nawet, że zapakował ją wtedy do samochodu i wywiózł do lasu. Później wycofał się z tych słów i zaprzeczał, by miał związek z zaginięciem swojej dziewczyny. Policja zorganizowała poszukiwania ciała w okolicznych lasach, ale bez skutku. Sprawę znowu umorzono.
Śledczy powrócili do niej w 2003 roku. Na policję zgłosiła się wtedy dziewczyna, która zeznała, że Przemysław W. pobił ją i zgwałcił. Podczas kłótni miał jej powiedzieć, że jeśli nie będzie posłuszna, to zabije ją i zakopie, tak jak Joannę. Mimo tych zeznań prokuraturze nie udało się mu udowodnić zabójstwa. Przemysław W. wylądował jednak w więzieniu m.in. za gwałt i pobicie innej kobiety.
Prokuratura jeszcze w 2007 roku na krótko wznowiła śledztwo w sprawie zaginięcia Joasi, ale dalej nie udało się zdobyć dowodów zabójstwa.
Nowe okoliczności
Dlaczego Prokuratura Okręgowa w Tarnowie po 10 latach powróciła do sprawy?
- Pojawiły się nowe okoliczności i zaszła konieczność takich działań - mówi krótko prokurator Moskwa. Śledczy nie ujawniają szczegółów śledztwa.
Sam Przemysław W. obecnie cieszy się wolnością. W połowie 2014 roku wyszedł z więzienia, po czym związał się kolejną kobietą. Z naszych ustaleń wynika, że nie mieszka już w rodzinnej Niwce.
ZOBACZ KONIECZNIE:
Źródło: Dzień Dobry TVN