Noc z poniedziałku na wtorek, krakowskie osiedle Kliny, gdzie ostatnio doszło do kilku eksplozji. Powoli okrążamy okolicę, obserwując, co dzieje się wokół. Nasze zachowanie wzbudza podejrzenia u poruszających się ciemnym citroenem mężczyzn. Kiedy nas zatrzymują, okazuje się, że to policjanci z wydziału kryminalnego, którzy w nocy szukają tropu niebezpiecznego bombera.
Już po pierwszych minutach spędzonych w okolicy wyczuwamy panujący tu niepokój. Mimo że jest pierwsza w nocy, osiedle zdaje się nie spać. W oknach świecą się światła, a ulice z balkonów obserwują wystraszeni mieszkańcy. Kobieta, która wychodzi na spacer z psem, patrzy na nas podejrzliwie, w końcu przyśpiesza kroku.
Czytaj też:Czwarta już eksplozja w Krakowie. Jedna osoba została ranna
Powody do bezsenności ma również policja. Mimo że do ścigania bombera została wyznaczona specjalna grupa śledczych, którzy połączyli swoje siły z funkcjonariuszami Centralnego Biura Śledczego i Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, a za pomoc w ujęciu sprawcy została wyznaczona nagroda 30 tys. złotych, ten nie został jeszcze ujęty. Od poniedziałku, kiedy zostały sporządzone portrety pamięciowe sprawcy, krakowianie wciąż czekają na jakikolwiek - nawet najmniejszy - postęp w sprawie.
- Na razie nie mamy dobrych wiadomości - przyznaje Michał Kondzior z biura prasowego małopolskiej policji. Policja zapewnia jednak, że robią co w ich mocy. Po szczegóły śledztwa odsyłają do prokuratury.
- Dla dobra sprawy nie będziemy udzielać żadnych informacji - ucina jednak Bogusława Marcinkowska, rzecznik krakowskiej prokuratury.
Mieszkańcy są więc coraz bardziej przerażeni.
- Niepokoimy się już od kilku miesięcy, kiedy pojawiły się pierwsze przypadki podpaleń aut - opowiada 27-letni prawnik, mieszkaniec okolicy. - Kiedy jednak zaczęły wybuchać bomby, emocje sięgnęły zenitu - relacjonuje, dodając, że między sąsiadami nie ma teraz innego tematu rozmowy niż to, czy bomber zostanie złapany, zanim spowoduje kolejną tragedię.
- Jest coraz bardziej wyrachowany i okrutny, zadajemy więc sobie pytanie: co będzie dalej? - To nie pozwala nam normalnie funkcjonować. Wszyscy wydają się podejrzani, nawet ci, których od dawna kojarzy się z widzenia - opowiada, rozglądając się przy tym podejrzliwie na boki.
Według Jarosława Rangotisa, prywatnego detektywa oraz byłego funkcjonariusza wydziału kryminalnego policji, bomber najprawdopodobniej faktycznie jest mieszkańcem okolicy. - Może się nim okazać sąsiad, któremu codziennie mówimy "dzień dobry" - przyznaje.
Niepokój mieszkańców jest tym większy, że do niedawna okolica była uważana za bardzo bezpieczną. Zadbane domy, nowe, eleganckie osiedla, na których mieszkają w większości młode małżeństwa z małymi dziećmi - nic nie wskazywało na to, że coś może zaburzyć ich spokój.
Czytaj też:Policja, CBŚ, ABW: wszyscy szukają bombera
Nerwów mieszkańców nie studzą nawet patrolujący okolicę funkcjonariusze. Obok śledczych w cywilnych strojach i w nieoznakowanych samochodach spotykamy również normalne radiowozy.
Policjanci, którzy nas zatrzymują, uspokajają jednak, że złapanie bombera to kwestia czasu.
- Proszę nam uwierzyć: jesteśmy tak zaangażowani w tę sprawę, że nie ma możliwości innego jej rozwiązania.
Zobacz zdjęcia ślicznych Małopolanek! Wybierz z nami Miss Lata Małopolski 2011!
Kochasz góry?**Wybierz najlepsze schronisko Małopolski**
Urządź się w Krakowie!**Zobacz, jak to zrobić!**
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail