Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nocna chuliganka potrafi zemścić się nawet na zwykłych kostkach

Halina Gajda
fot.Halina Gajda
W ostatni weekend grupa pijanych młodych ludzi powyrywała rośliny przy pomniku w centrum. Idący na niedzielną mszę po schodach przy Legionów muszą omijać rozbite butelki.

Co komu winne były azalie rosnące przy pomniku w centrum, tego chyba nie wie nikt. Chyba musiały mieć sporo "za liśćmi", że zostały po chuligańsku wyrwane. Żeby jeszcze kwiatki ktoś oberwał, można by sądzić, że jakiemuś zakochanemu były desperacko potrzebne. Wtedy można by się pokusić o wybaczenie: ot, młodzieńczy poryw serca.

Wszystko rozegrało się w piątkowy wieczór. Mieszkańcy nauczyli się już, żeby nie zwracać uwagi, nawet jak ktoś urządza demolki, bo potem konsekwencje spadają na nich. - Nabrudzą przed drzwiami, obsikają ścianę pod oknem. Bywa, że zostawią inne dowody fizjologii - skarżyła się nam po ostatnim weekendzie jedna z mieszkanek ulicy.

Dzwonią na numer straży miejskiej, ale dowiadują się, że ta wieczorami nie pracuje. - Szkoda - komentuje gorzko. - Dowiedziałam się też, że oni nie mają wpływu na to, kiedy montowany jest kolejny monitoring miasta. Co to za pomoc w godzinach urzędowych.
Na policję nie dzwoniła.

- Nie chcę, bo kiedy ostatnio interweniowałam, to przyjechali po prawie półgodzinie, kiedy całe tałatajstwo już się rozeszło - mówi wciąż rozgoryczona. - Potem trzeba się tłumaczyć, czy znam sprawców - dodaje. Miejsce, o którym mówią gorliczanie, jest jakieś pechowe. Wyrwane azalie to niejedyny przykład z tego miejsca.

- Idą zawiani, rzucają butelki. Mamy to wszystko w ogródkach - wymienia. - Kosze odnowili, dopiero co postawili, a już nie ma śladu - pogniecione, poobijane. Kostki granitowe koło ławek na schodach do kościoła dostają "nóg". Powyciągane z podłoża, porzucane na stopniach - opowiadają. - O butelkach po piwie nie wspominając. - Ktoś wrzucił do przydrożnego ogrodu reklamę pobliskich lodów, niszcząc ją przy okazji - dodają.

Grzegorz Szczepanek, oficer prasowy policji w Gorlicach, przekonuje, że w wypadku, gdy widzimy, że dzieje się coś złego, wystarczy anonimowe zgłoszenie. Co prawda, konkretny świadek zawsze będzie miał "większą moc", ale...

- W takich sytuacjach interweniującym policjantom wystarczy opis ubioru sprawców. Nawet jeśli ci uciekną z miejsca wydarzenia, to można ich wytypować choćby podczas rutynowego patrolowania miasta - wyjaśnia. - Taki opis może być naprawdę pomocny - podkreśla.

Kwestia Straży Miejskiej i jej pracy była poruszana już wiele razy. Chodziło oczywiście o to, by pracowała całą dobę. - Stan osobowy Straży Miejskiej na to nie pozwala. Zatrudnienie musiałoby wzrosnąć przynajmniej o 7-8 strażników, a to wiązałoby się ze znacznym wzrostem kosztów działania Straży Miejskiej.

Przy obecnej obsadzie kadrowej jesteśmy w stanie zapewnić kontrolę na terenie miasta w godzinach dziennych. Strażnicy pełnią służbę od poniedziałku do piątku w systemie dwuzmianowym w godz. 6-21 oraz w soboty 8-16 - tłumaczy nam Rafał Kukla, burmistrz miasta.
Dodaje również, że w zależności od potrzeb ustalane są inne godziny służby, jak również praca w niedziele i święta.

Przed rozpoczęciem budowy systemu monitoringu, wspólnie z policją ustalono lokalizację szesnastu kamer. - Obecnie działa piętnaście - mówi dalej Kukla. Zapowiada plany rozbudowy.

- Monitoringiem zostanie objęty rejon Zawodzia i Szklarczykówki - mówi. Zapytany o konkrety wylicza: skrzyżowanie ul. Krasińskiego - Legionów (rejon Szklarczykówki), kładka dla pieszych na rzece Ropie (rejon ul. Nadbrzeżna, Mickiewicza), skrzyżowanie ul. Mickiewicza - Parkowej - Sienkiewicza - Kościuszki, skrzyżowanie ul. Kościuszki - Węgierskiej.

Potrzeba na to ponad 220 tysięcy złotych. I tu niestety ta mniej optymistyczna część informacji. - Realizacja zadania będzie uzależniona od pozyskanych środków i zostanie zrealizowana w pierwszej kolejności - wyjaśnia Kukla. Jakość nagrań z kamer monitoringu jest bardzo dobra, jest to automatyczny zapis całodobowy w systemie cyfrowym. Ze względu jednak na technikę nagrań - kamery monitorują cały rejon będący w ich zasięgu - czasem nagrane jest inne miejsce niż to, w którym coś się działo.

- W takich przypadkach nieocenioną rolę spełnia obsługa monitoringu, która obserwuje miasto i o zauważonych wykroczeniach przekazuje niezwłocznie informację funkcjonariuszom straży lub na policję - znowu tłumaczy burmistrz. Wtedy nagrywanie jest prowadzone w trybie ręcznym i można dokładnie opisać sprawcę czynu zabronionego, a nawet - o ile jest w zasięgu monitoringu - trasę jego oddalania się. Wówczas ta osoba może być zatrzymana w innym miejscu.

To wszystko, o czym mówi Kukla, brzmi trochę jak scenariusz na filmu o Wielkim Bracie. Skoro jednak nie ma innego sposobu na to, by nie dochodziło do bezsensownych dewastacji, musimy się po prostu z tym pogodzić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska