„Luneta Warszawska” to element Twierdzy Kraków znajdujący się przy skrzyżowaniu ul. Kamiennej i al. 29 listopada. Burzliwa dyskusja wokół fortu trwa od momentu w którym inwestor będący jego właścicielem przedstawił plany „rewitalizacji” obiektu.
Zakładają one bowiem, że ten unikalny zabytek XIX-wiecznej sztuki obronnej zostanie szczelnie obudowany blokami. 6-kondygnacyjne budynki oraz nieco niższy biurowiec, czyli w sumie ponad 12 tys. metrów kwadratowych mają stanąć na wale fortecznym.
By ratować zabytkowy fort przed zabudową jej przeciwnicy podnosili m.in. argument, że fort był miejscem kaźni polskich żołnierzy i jako taki powinien zostać uszanowany. Inwestor zlecił historyczna ekspertyzę. Jednak wnioski jakie wyciagnął różnią się od interpretacji jej autora.
Inwestor stoi na stanowisku, że ponieważ nie potwierdzono wykonania tu żadnego wyroku śmierci, to nie ma powodu, aby traktować fort jako miejsce kaźni, ludobójstwa, zbrodni wojennych. Dr Dawid Golik przyznaje, że jedyny potwierdzony wyrok śmierci, jaki został wykonany na terenie obiektu w całej jego ponad 160-letniej historii, dotyczy dwóch kryminalistów skazanych w 1946 roku za obrabowanie i brutalne zamordowanie kobiety. I dodaje:
– Niewykluczone jednak, że nie do wszystkich przypadków w trakcie naszych badań dotarliśmy . Nie wiemy na przykład co działo się tam między styczniem a marcem 1945 r., kiedy fortem zarządzali Sowieci. Po ewentualnych egzekucjach wykonywanych w tym czasie może nie być w dostępnych nam dokumentach żadnego śladu.
Obiekt był ważnym elementem aparatu represji w czasach stalinowskich. Śladów po okresie terroru nie brakuje na terenie Lunety Warszawskiej, zwłaszcza w tzw. karcerze. Na jego ścianach oraz drzwiach znajdują się inskrypcje z lat 1945 - 1946.