Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowe fakty w sprawie śmierci Urszuli Olszowskiej

Piotr Odorczuk
Ula Olszowska pracowała w "GK" jako fotoreporterka
Ula Olszowska pracowała w "GK" jako fotoreporterka fot. archiwum rodzinne
W sprawie śmierci 24-letniej Urszuli Olszowskiej, naszej redakcyjnej koleżanki, która w październiku ub. roku została znaleziona martwa w Tatrach, śledczy nie wykluczają na razie żadnych hipotez. Pod uwagę brane są morderstwo, nieszczęśliwy wypadek, a nawet samobójstwo. "Gazeta Krakowska" dotarła do nowych szczegółów tej tajemniczej historii. Rozmawialiśmy także z artystką ludową z Poronina, którą odwiedzała Urszula niedługo przed śmiercią.

Odkąd sprawę tajemniczego zaginięcia Urszuli Olszowskiej odebrano zakopiańskiej policji i przekazano policjantom z Krakowa, którzy pracują pod nadzorem prokuratury w Nowym Sączu, ślimaczące się na początku śledztwo ruszyło. Nowe fakty i zeznania kolejnych świadków rzucają więcej światła na okoliczności jej śmierci. Przypomnijmy, że śledztwo zostało odebrane Zakopanemu po tekście "Gazety Krakowskiej", która jako pierwsza opisała zaniedbania podhalańskich organów ścigania.

Teraz udało nam się dotrzeć do kolejnych szczegółów, które jeszcze wymagają wyjaśnienia przez śledczych, ale mogą przemawiać na korzyść hipotezy o zabójstwie. Po pierwsze, ciało Urszuli, znalezione w potoku, 150 metrów poniżej wodospadu Siklawa, było niemal całkowicie rozebrane. Część ubrań leżała w pobliżu wodospadu, niedaleko plecaka Uli. Wszystkie rzeczy były też w dziwny sposób rozrzucone na sporym obszarze. Pelerynę z wywiniętymi rękawami znaleziono zaklinowaną w niszy pod dużym głazem. Ciało Uli było ok. 100 metrów niżej. Leżało we wzburzonym potoku. Kurtkę odkryto jeszcze niżej, też w wodzie. Plecak z portfelem, dokumentami i telefonem komórkowym w środku, koszulka, czapka i chusteczki, były najwyżej, tuż przy wodospadzie.

W plecaku były ślady krwi różnego pochodzenia. Jedna próbka wskazywała na to, że krew jest ludzka. Wyników badania drugiej próbki jeszcze nie ma, ale prawdopodobnie pochodzi ona od innej osoby lub jest pochodzenia zwierzęcego. Krew była też na dwóch chusteczkach. Jedną z nich znaleziono w plecaku, a drugą w pobliżu.

Śledczy przesłuchują też kolejnych świadków. Rozmawiali m.in. z turystami, którzy znaleźli plecak Uli w górach. Po apelu policji, opublikowanym na łamach "Gazety Krakowskiej", z prośbą o informacje od osób, które widziały Ulę po tym, jak ostatni raz wyszła z domu rodzinnego, na komendę w Zakopanem zgłosiła się Stanisława Łukaszczyk, właścicielka pracowni strojów góralskich w Poroninie. Opowiadała, że Urszula odwiedziła jej pracownię na przełomie lipca i sierpnia.
- Pamiętam tę dziewczynę głównie po niesamowitym uśmiechu oraz ogromnej wiedzy na temat kultury góralskiej - mówi Łukaszczyk "Gazecie Krakowskiej". - Nie mogę znaleźć w pamięci wszystkich szczegółów, ale wiem, że dyskutowałyśmy długo.

Zeznania Stanisławy Łukaszczyk świadczą również o tym, że Ula miała się z kimś spotkać w Zakopanem. Po około godzinie rozmowy dziewczyna stwierdziła, że musi iść, bo jest umówiona. Na razie nie wiadomo, z kim.

Artystka ludowa z Poronina nie pamięta dokładnej daty spotkania. Opisywany przez nią ubiór Uli może jednak świadczyć o tym, że wizyta Urszuli w pracowni miała miejsce co najmniej dzień po tym, jak dziewczyna wyszła z domu w Krakowie - była ubrana inaczej niż wtedy. Nie miała też na sobie rzeczy, które znaleziono w górach.

Cały czas nie wiadomo, gdzie Ula nocowała, ani gdzie są jej ubrania, które zabrała z domu. Nie znaleziono ich w Tatrach. Policja liczy na to, że zgłoszą się osoby, które udzielały jej noclegu.
Śledztwo utrudnia również fakt, że prawdopodobnie nie uda się wskazać bezpośredniej przyczyny zgonu. Sekcja zwłok nie dała żadnych odpowiedzi. - To była tak zwana biała sekcja, ponieważ niestety nie udało się ustalić, co było przyczyną śmierci, ani kiedy ona nastąpiła - tłumaczy Beata Stępień-Warzecha, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Nowym Sączu. - Na ciele Urszuli nie było żadnych obrażeń poza tymi, które powstały już po śmierci - dodaje rzeczniczka.

Śledczy cały czas badają też połączenia telefoniczne, wykonywane przez Ulę przed i po zaginięciu. Eksperci badają dysk twardy jej komputera, skrzynki e-mail i profile w sieciach społecznościowych. Prokuratura poprosiła też o opinię biegłych psychologów i psychiatrów, którzy mają opisać osobowość Uli i jej kondycję psychiczną przed zaginięciem, co może uwiarygodnić bądź wykluczyć hipotezę o samobójstwie. Jej opracowanie może potrwać nawet kilka miesięcy.

Policjanci i prokuratorzy biorą pod uwagę też taką możliwość, że śmierć Uli nastąpiła w wyniku niefortunnego wypadku. Na ostateczną odpowiedź cierpliwie czeka ojciec dziewczyny.
- Wierzę, że w końcu uda się wyjaśnić, dlaczego moja córka nie żyje - mówi Adam Olszowski, ojciec Uli.

Wyszła z domu 28 lipca

Ula Olszowska, 24-letnia fotoreporterka "GK", wyszła z domu w Krakowie 28 lipca 2010 r. Już nie wróciła. Tylko dzięki jej ojcu, który rozklejał zdjęcia córki i prowadził własne śledztwo w schroniskach górskich od Bieszczad po Sudety, w połowie października udało się odnaleźć ciało Uli w Tatrach. Okazało się, że jej plecak turyści znaleźli już tydzień po zaginięciu. Ratownik TOPR popełnił wtedy błąd i nie zarejestrował znaleziska. W efekcie informacja nie dotarła do policji. Po znalezieniu ciała śledztwo dalej stało w miejscu. Policjanci nie byli nawet na miejscu zdarzenia. Potem, po tekstach "GK", przekazano sprawę do Krakowa i Nowego Sącza.

Zobacz także: Akcja ratunkowa w Jaskini Miętusiej

Zagłosuj na Najbardziej Wpływową Kobietę Małopolski
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Ostry seks w Krakowie: szpital i więzienie
Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy
Pawła Kołodzieja jeszcze nikt nie pokonał. Jak będzie teraz?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska