Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdy ginęła, złamała się jabłoń

Redakcja
Urszula Olszowska
Urszula Olszowska Urszula Olszowska
7 sierpnia w pobliżu wodospadu Siklawa znaleziono plecak Urszuli Olszowskiej. W środku były dokumenty, pieniądze, karta do bankomatu i wyłączony telefon komórkowy. Plecak znaleźli turyści, którzy zanieśli go do schroniska w Dolinie Pięciu Stawów. Spoczywał tam wciśnięty gdzieś w kącie i nikt się nim nie interesował. Miesiąc później, 150 metrów od miejsca, gdzie leżał plecak, znaleziono ciało młodej dziewczyny - piszą Piotr Odorczuk i Magdalena Stokłosa.

W jasny, ciepły dzień jedna z jabłoni w ogrodzie przed domem Olszowskich nagle pękła z hukiem i przełamała się na pół. Na ziemię runęła wielka gałąź, na której wybudowano dla Uli, gdy była dzieckiem, drewniany domek i huśtawkę. - Teraz wydaje mi się, że było to 7 sierpnia może 6., nie jestem pewien - mówi Adam Olszowski.

Urszula wyszła z domu 28 lipca rano. Padało, a jej ojciec siedział przed komputerem. Zauważył, że córka wychodzi. Zapytał, dlaczego nie bierze parasola i dokąd idzie.

- Idę na Rynek spotkać się ze znajomym. Wrócę po południu - to były ostatnie słowa, które usłyszał ojciec. Gdy próbował się do niej dodzwonić w południe, jej telefon był już wyłączony.

Gdy Ula nie wróciła na noc, następnego dnia ojciec zawiadomił policję. Niewysoka, roztrzepana dziewczyna o kręconych włosach, która ma kota o imieniu Lucky i pokój zagracony obrazami formatu A0, zniknęła jak kamień rzucony w wodę.

Poszukiwania

Nie wiadomo, co się działo z Ulą, od momentu gdy wyszła z domu. Czy doszła na Rynek w Krakowie, czy się z kimś się spotkała.Gdy policja sprawdzała różne tropy, siostry, matka, znajomi próbowali dodzwonić się do Uli. Ale jej telefon był cały czas wyłączony.

Ojciec zgłosił zaginięcie do Itaki, wydrukował zdjęcia, plakaty. - Pomyślałem o górach. Dzwoniłem do schronisk i placówek GOPR. Gdzie nie odbierali, tam jechałem - opowiada Adam Olszowski.

Zadzwonił do TOPR. Dowiedział się, że ratownicy nie mogą przyjąć jego zgłoszenia, bo nie ma ku temu przesłanek. Kilka dni później turyści przynieśli plecak do schroniska. Ale nikt nie skojarzył go z telefonem sprzed kilku dni.

Adam Olszowski przez miesiąc jeździł po schroniskach. Był w Bieszczadach i wszystkich możliwych Beskidach. Nie mógł się dodzwonić do schroniska w Dolinie Pięciu Stawów, więc tam tam pojechał. Pytał, porozklejał plakaty, zostawił zdjęcia i wrócił do Krakowa. Po kilku dniach któryś z pracowników schroniska skojarzył, że na plakacie widać tę samą osobę, która widniała w dokumentach z plecaka przyniesionego miesiąc wcześniej.

Wszczęto poszukiwania. Dwa dni później w potoku Roztoka, ok. 150 metrów od miejsca, w którym leżał porzucony plecak, znaleziono zwłoki kobiety. - Rozpoznałem buty - mówi tata Uli. Ciała nie dało się zidentyfikować, leżało w wodzie około miesiąca. Konieczne jest wykonanie badań DNA, na wynik których trzeba jeszcze poczekać. - Chciałbym wierzyć, że to nie ona... Dla nas nawet jeden procent szans to wielka nadzieja - mówi ojciec.

Marysia Durczyk znała Ulę od początku studiów na Wydziale Sztuki Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie. Ostatni raz widziały się 23 lipca. Następnego dnia miały się spotkać ze znajomymi.

- W sobotę wysłała mi SMS-a, że źle się czuje i nie przyjdzie - wspomina Marysia. - Myślałam, że jest chora. Zapytałam, czy wszystko w porządku - opowiada. - Ula niejednoznacznie odpisała, że nie czuje się najlepiej, ale wszystko będzie dobrze.

O zaginięciu Uli dowiedziała się dzień później. Myślała, że jest na kogoś wściekła i wyszła z domu, by pobyć sama. - Nie wierzę, żeby chciała gdzieś uciec - podkreśla Marysia.
Przyznaje jednak, że Urszula była osobą skrytą. O swoich prywatnych sprawach nie mówiła wiele. - Kiedy pojawiał się jakiś chłopak, dowiadywałam się o tym dopiero po pewnym czasie. Ula pewnie nie chciała zapeszać albo sama musiała się z czymś oswoić, zanim opowiedziała o tym innym - twierdzi przyjaciółka.

- Córka zawsze tłamsiła w sobie uczucia. Jak miała problem, to nie wychodził on zewnątrz. Opowiadała o tym dopiero po czasie - dodaje Adam Olszowski. I drapie się w głowę, bo zorientował się, że mówi o córce w czasie przeszłym.

Uparta fotoreporterka

- Właśnie przeglądam zdjęcia Uli z Koła Naukowego - mówi łamiącym się głosem prof. Grażyna Borowik-Pieniek, prodziekan ds. studenckich UP. Prof. Borowik dobrze znała dziewczynę, która bez reszty angażowała się we wszelką działalność studencką na uniwersytecie. - To była bardzo energiczna i zawsze uśmiechnięta osoba - wspomina profesor. - Kiedy już się do czegoś zabierała, poświęcała się temu bez reszty, była bardzo odpowiedzialna - dodaje.

Z inicjatywy Uli studenci namalowali fresk na jednej ze ścian biblioteki na Rajskiej i w jednej z krakowskich podstawówek.

- Patrzę na jej zdjęcie i nie mogę w to wszystko uwierzyć - w głosie prof. Borowik pobrzmiewa smutek. - Ula miała momenty "poważnienia", jakby nachodził ją jakiś smutek, refleksja - przyznaje.

- Ale to były tylko chwile, poza tym uśmiech nie znikał jej z twarzy.

- Na kilka dni przed zniknięciem Uli zauważyłem, że coś w niej tąpnęło - opowiada ojciec Uli. - Spoważniała, jakby coś się stało, jakby miała jakiś problem do rozwiązania.

Chciał z nią porozmawiać o tej sprawie wieczorem, na dzień przed zaginięciem. Rozmawiali pół godziny. Ale niczego się nie dowiedział. Ula była uparta i ambitna. Zawsze lubiła malować, jednak w liceum wybrała klasę matematyczno-fizyczną. Pod koniec szkoły zmieniła zdanie, chciała studiować na ASP. Na maturze zdawała jednak swój dawniej ulubiony przedmiot: sztukę.

- Nie poszło jej dobrze na tej maturze - wspomina ojciec. - Dlatego uparła się, że będzie zdawać jeszcze raz. Profesorowie się z niej śmiali, mówili, że przecież już zdała. Ale uparła się i po roku zdała. Dostała maksymalną liczbę punktów.

Pod koniec studiów przyszła do nas, do ,,Gazety Krakowskiej". Zapadła w pamięć wszystkim.
- Pamiętam świetne zdjęcie ekologów, które zrobiła w chwilę po tym, jak przyszła do redakcji - wspomina Ulę Jerzy Sułowski, zastępca naczelnego.

- Była osobą, której trudno nie lubić - stwierdza Marcin Makówka, szef działu foto i bezpośredni przełożony Uli. - Do dziś trudno nam w to uwierzyć, bo takie rzeczy po prostu nie powinny się zdarzać - dodaje Makówka.

Hipotezy, zagadki

Prokuratura w Zakopanem na podstawie art. 155 kodeksu karnego wszczęła śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci Uli Olszowskiej. - Nie wykluczamy żadnego scenariusza, również udziału osób trzecich - mówi Mirosław Kozak, prokurator z Zakopanego prowadzący sprawę.
Śledczy nie mają wielkiego pola manewru. Nie wiedzą, z kim spotkała się Ula ani czy w ogóle do jakiegoś spotkania doszło. Mogła to być jedynie wymówka. Nie wiadomo też, w jaki sposób Ula znalazła się w Tatrach i co robiła do 7 sierpnia, kiedy znaleziono jej plecak. Ojciec przyjmuje, że jej śmierć nastąpiła maksymalnie jeden dzień przed odnalezieniem plecaka. Co więc Ula robiła do tego czasu i dlaczego miała wyłączony telefon?

Wiadomo jedynie, że po zgłoszeniu jej zaginięcia przez ojca wysłała dwa SMS-y. Oba do znajomych ze studiów i oba dotyczące uczelni. - Ula była starostą na swoim roku.

Śledczy rozważają dwie możliwości: nieszczęśliwy wypadek lub udział osób trzecich, czyli zabójstwo. Choć nie ma oficjalnych wyników sekcji zwłok, najprawdopodobniej nie było to samobójstwo. Udało nam się nieoficjalnie ustalić, że jedyne urazy potwierdzone podczas sekcji to złamana żuchwa i wybite zęby. Brak innych złamań i innych obrażeń głowy wyklucza upadek z dużej wysokości.
Wypadek czy morderstwo? Ula mogła chcieć się umyć w potoku biegnącym poza szlakiem i po prostu poślizgnąć się, uderzyć o kamienie, zemdleć i nieszczęśliwie utonąć. Mogła też zostać napadnięta.

- Ula zawsze była bardzo ufna wobec ludzi. Obawiamy się z żoną, że to mogło ją zgubić - mówi Adam Olszowski.

Brutalne zbrodnie, zuchwałe kradzieże, tragiczne wypadki. Zobacz, jak wygląda prawda o kryminalnej Małopolscekryminalnamalopolska.pl

60 tysięcy złotych do wygrania.Sprawdź jak. Wejdź nawww.szumowski.eu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska