Czyli, jeśli nie złożymy w tym czasie oświadczenia, jest to jednoznaczne z przyjęciem spadku, a - przypomnijmy - będzie nim zarówno majątek, jak i długi. Możemy o nich nie wiedzieć, ale i tak za nie odpowiadamy. Czyli np., jeżeli spadek wynosi 25 tys. zł, a zobowiązania zmarłego 100 tysięcy, bliscy muszą dopłacić 15 tys. zł.
Nieznajomość prawa szkodzi, ale już niedługo. Nowe przepisy Kodeksu cywilnego, które wejdą w życie w połowie października tego roku, pozwolą wszystkim, którzy otrzymali wraz ze spadkiem długi i nie złożyli (w ciągu pół roku) oświadczenia o przyjęciu lub odrzuceniu spadku, ograniczyć dziedziczenie tylko do dobrodziejstwa inwentarza, tj. wartości otrzymanego majątku. Obecnie jest to przywilej głównie dzieci.
- Jeśli odziedziczymy dług w wysokości 100 tys. zł oraz dobra materialne o wartości 50 tys. zł, to tymi dobrami spłacimy dług i nie będziemy obciążeni resztą zaległości - informuje Kamil Muskus, dyrektor Badań i Rozwoju firmy doradczej Compass Money. - Jedynym wymogiem tego wariantu dziedziczenia jest wystąpienie o sporządzenie inwentarza. Inwentarz, jeśli w skład spadku wchodzi dużo drobnych przedmiotów, które muszą zostać opisane i wycenione, zazwyczaj sporządza komornik. Działa to na korzyść spadkobierców, obciążając przy tym wierzycieli zmarłego. Warto zaznaczyć, że małoletni spadkobiercy, bez złożonego w określonym czasie wniosku, otrzymują spadek z dobrodziejstwem inwentarza.
Co w sytuacji, gdy odziedziczymy tylko dług, bo zmarły nie zostawił po sobie żadnego majątku? - Procedura będzie podobna, jak dotychczas w przypadku przyjęcia spadku z dobrodziejstwem inwentarza. Wtedy okaże się, że długi przekraczają wartość pozostawionego majątku. W praktyce nic się nie odziedziczy i nic się nie zapłaci. Ewentualne postępowanie egzekucyjne zostanie w takim przypadku umorzone - dodaje Kamil Muskus.
