W Krakowie za dwa lata zacznie obowiązywać całkowity zakaz spalania węgla i drewna. Ale już od 1 lipca do ogrzewania swoich domów i mieszkań nie można używać najgorszej jakości węgla oraz mokrego drewna. To efekt tak zwanej czasowej uchwały antysmogowej, którą dla Krakowa uchwalił sejmik wojewódzki. Teraz przed Krakowem najtrudniejsze zadanie, czyli likwidacja pozostałych palenisk węglowych do września 2019 roku. Na ten cel władze miasta otrzymały ostatnio dodatkowe 75 mln zł od marszałka województwa Jacka Krupy, w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego na lata 2014-2020.
Obecnie mamy lato, więc nikt nie ogrzewa domów. Krakowianie będą jednak musieli pamiętać, żeby od nowego sezonu grzewczego nie używać do opalania mułów i flotów węglowych oraz drewna i biomasy o wilgotności przekraczającej 20 proc.
Od lipca obowiązuje także uchwała antysmogowa dla całej Małopolski. Zakazuje ona instalowania tzw. kopciuchów, czyli przestarzałych kotłów, które nie spełniają żadnych norm emisji zanieczyszczeń. Oprócz tego przepisy m.in. regulują czym będzie można palić w kotłach, piecach i kominkach oraz jakie normy jakości te urządzenia muszą spełniać. Wraz z nią weszła przejściowa uchwała dla Krakowa, zanim w naszym mieście zacznie obowiązywać całkowity zakaz palenia drewnem i węglem.
Miasto musi się śpieszyć z likwidacją palenisk węglowych. Inwentaryzacja z lat 2014-2015 wykazała, że jest ich ok. 24 tysiące. Na chwilę obecną pozostało ich ok. 15 tys. Może się więc okazać, że dwa lata to za mało, żeby usunąć wszystkie. Zwłaszcza, że miasto nie daje już do 100 procent dotacji na wymianę paleniska. Teraz maksymalna dopłata może wynieść do 80 proc. poniesionych kosztów. Na ten rok w budżecie miasta na wymianę pieców jest przeznaczone 150 mln zł, a do końca 2019 roku ponad 330 mln.
Wielki smog w Krakowie, internauci próbują złapać oddech MEM...
WIDEO: Radny miejski Łukasz Wantuch prezentuje możliwości drona z czujnikiem do wykrywania palenia śmieciami w kominkach
Źródło: Gazeta Krakowska, x-news
