Gdy w 1972 r. aleja brzozowa u zbiegu ulic Długoszowskiego i Lwowskiej wpisana została do rejestru pomników przyrody, rosły w niej 52 brzozy. Czas zrobił swoje i do dzisiaj przetrwało zaledwie 25 okazów, które są w fatalnym stanie.
Niedawno inspektorzy Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Krakowie przeprowadzili kontrolę alei. Wyliczyli, że siedem brzóz jest powalonych, kolejnych siedem złamanych lub spróchniałych, a jeszcze siedem już obumarło lub jest w bardzo złym stanie zdrowotnym.
Drzewa rosną w lasku tuż przy blokach na osiedlu Gołąbkowice. Na ich kikutach i martwych pniach są tabliczki „Pomnik przyrody”.
- Czternaście brzóz stanowi istotne i realne zagrożenie bezpieczeństwa - podkreśla Janusz Rogóz, zastępca dyrektora Wydziału Ochrony Środowiska Urzędu Miasta Nowego Sącza. - Zostały cztery zdrowe brzozy, ale rosną w znacznych odległościach i przestały pełnić funkcję alei - zauważa.
Zdaniem inspektorów z RDOŚ aleja utraciła swoje walory przyrodnicze, dlatego powinna zostać pozbawiona statusu pomnika przyrody. O tym zdecydują miejscy radni podczas wtorkowej sesji, głosując nad uchwałą w tej sprawie.
- Pozbawienie alei statusu pomnika przyrody nie jest jednoznaczne z ich wycinką - zastrzega dyrektor Rogóz. - Żeby tak się stało, właściciel terenu, na którym rosną drzewa, musi wystąpić z wnioskiem o wycinkę. Takiego wniosku nie ma.
Paweł Szczygieł, szef Nadleśnictwa w Starym Sączu podkreśla, że ochrona drzew nie zawsze jest najważniejsza.
- Skoro miejsce, gdzie rosną brzozy, jest uczęszczane przez mieszkańców pobliskich bloków, to trzeba zadbać o ich bezpieczeństwo - mówi Szczygieł. - Czasem lepiej wyciąć drzewo niż reagować dopiero, gdy komuś stanie się krzywda - dodaje.