Ambulatorium przyjmowało w ciągu jednej nocy nawet do 80 pacjentów w nagłych przypadkach, ale niezagrażających bezpośrednio ich życiu. Teraz mieszkańcy Nowego Sącza muszą szukać pomocy w nowosądeckim szpitalu, który przejął ambulatorium, bądź w przychodniach, gdzie prowadzone są dyżury nocne.
Kolejki w izbie przyjęć szpitala stały się z tego powodu jeszcze większe. W ambulatorium pogotowia pacjentów przyjmowało dwóch lekarzy. W szpitalu tylko jeden, który dodatkowo czasem musi wyjechać razem z karetką.
- Mamy początek roku, dlatego trochę czasu upłynie, nim usprawnimy pracę ambulatorium, tym bardziej że do tej pory tym się nie zajmowaliśmy - tłumaczy Artur Puszko, dyrektor Szpitala Specjalistycznego w Nowym Sączu. - Pomieszczeń i lekarzy nam nie brakuje, ale jak zawsze wszystko zależy od pieniędzy z Narodowego Funduszu Zdrowia.
To, jak długie będą kolejki do lekarza w szpitalnej izbie przyjęć, zależy także od pacjentów. - Wystarczy, że zamiast przychodzić do ambulatorium, kontaktowaliby się ze swoimi lekarzami rodzinnymi - mówi jeden z pracowników pogotowia.
Jeśli nie możemy czekać do następnego dnia, pomoc uzyskamy także w dwóch pełniących całodobowe dyżury przychodniach przy ul. Poniatowskiego 2 lub Broniewskiego 3 w Nowym Sączu.