Chłopiec jest pierwszym dzieckiem, które sądeckie zakonnice znalazły w oknie przy ul. Długosza. Nadały mu imię Rysio, ale zgodnie z procedurą to sąd zajmie się teraz sporządzeniem jego metryki. Dziecko otrzyma oficjalne imię i nazwisko, zostanie mu też przypisana data urodzenia, jaką podczas badań ustalą lekarze, m.in. na podstawie wagi i stanu zagojenia blizny po pępowinie. Na razie wiadomo, że jest w dobrym stanie i nie choruje.
Specjaliści przewidują, że procedury sądowe potrwają około miesiąca. Dopiero potem rozpocznie się poszukiwanie nowej rodziny dla malucha. - W tej chwili w Nowym Sączu na adopcję oczekuje kilkadziesiąt rodzin. Trzydzieści z nich jest przez nas zdiagnozowanych i przygotowanych do przyjęcia dziecka - mówi Henryk Leśniara, dyrektor sądeckiego Ośrodka Adopcyjno-Opiekuńczego.
To właśnie ta instytucja musi zapewnić dziecku jak najlepsze warunki i pomóc w znalezieniu nowej rodziny.
- Kiedy zakończą się formalności sądowe, to komisyjnie wybierzemy rodziców, którzy, naszym zdaniem, są najlepiej przygotowani do wychowania dziecka - dodaje dyrektor Leśniara.
Po wyborze nowej rodziny przyjdzie czas na pierwsze spotkanie. Fachowcy porównują to z oczekiwaniem na przyjście na świat dziecka, kiedy kobieta jest w ciąży. - Pojawienie się dziecka w rodzinie to bardzo ważne wydarzenie. Wymaga solidnego przygotowania - podkreśla Leśniara.