FLESZ - Wchodzą w życie podwyżki dla nauczycieli
Części sądeczan nie podoba się praca Rady Miasta Nowego Sącza, a konkretnie brak współpracy z prezydentem Ludomirem Handzlem, który już dwukrotnie nie otrzymał absolutorium i wotum zaufania. Stąd przed miesiącem zawiązał się w Nowym Sączu komitet referendalny, który od kilku tygodni zbiera podpisy pod przeprowadzeniem referendum w sprawie odwołania radnych. Musza zebrać 6,5 tys. podpisów uprawnionych do głosowania mieszkańców Nowego Sącza (dokładna liczbę 10 proc. wyborców poda im prezydent). Aby odwołać obecną Radę Miasta i doprowadzić do nowych wyborów „za” musi być przynajmniej 3/5 z liczby osób, które ją w 2018 roku wybrały (36487). To przynajmniej 21893 osób.
Dlaczego radnym należy się „czerwona kartka”, czyli odwołanie z funkcji?
- Bo nie potrafią znaleźć nici porozumienia. Mieszkańcy, którzy na bieżąco śledzą ich poczynania podczas sesji Rady Miasta mogli się nie raz przekonać, że poziom tam obecnej dyskusji jest często daleki od tego jaki być powinien. Wzajemne oskarżenia, przerzucanie się odpowiedzialnością, łamanie zapisów Statutu Miasta Nowego Sącza to tylko część powodów, dla których Rada nie powinna dalej działać w tym składzie – zaznacza Jakub Belski, jeden z inicjatorów referendum i dodaje, że części radnych wystarczyłaby „żółta kartka”. – Nie należy wrzucać wszystkich do jednego worka. Nie ma jednak możliwości odwołania pojedynczego radnego czy grupy radnych. Ustawa o referendum lokalnym pozwala na dokonanie zero-jedynkowego wyboru. Albo wszyscy, albo nikt.
Często podnoszonym argumentem przez zwolenników referendum jest brak współpracy radnych z prezydentem Handzlem, czego konsekwencja był brak udzielenia mu absolutorium.
- To celowe działanie ze strony zaplecza prezydenta Ludomira Handzla, aby zrównoważyć to, że nie udzielono mu absolutorium. Niemniej jednak mieszkańcy mają prawo, żeby decydować, czy chcą odwołać radę czy nie, składającą się w większości z przedstawicieli Prawa i Sprawiedliwości, którzy mogą wnieść najwięcej pożytku do tego miasta. Mieszkańcy nas wybrali i to oni mają demokratyczne prawo nas odwołać. Ja się referendum nie obawiam, wiem że dobrze pracuję na rzecz miasta – komentuje radny Artur Czernecki.
Jakub Belski stanowczo zaprzecza, aby komitet referendalny był zainicjowany czy sterowany przez władze ratusza.
- Nie odbywały się żadne konsultacje z prezydentem w tej sprawie. Żadne z przedsięwziętych do tej pory działań nie wyszło z gabinetu prezydenta. Propozycja przeprowadzenia referendum pojawiła się na jednym z portali społecznościowych. Wokół niej zgromadziła się grupa osób, która w późniejszym czasie zawiązała Komitet Referendalny. Chcę w tym miejscu raz jeszcze przypomnieć. Inicjatywa referendum wyszła z troski mieszkańców o dobro miasta, nie stoją za nią żadne ugrupowania polityczne czy inne grupy wpływów – dodaje Belski.
Członków komitetu referendalnego i wolontariuszy można na coc dzień spotkać m.in. na deptaku ul. Jagiellońskiej w Nowym Sączu.
