Czytaj też: Mróz na Sądecczyźnie. Kontrole w firmach. Będą kary?
Komentuje w ten sposób czwartkową decyzję walnego zgromadzenia akcjonariuszy, które postanowiło zlikwidować spółkę i zgodziło się na sprzedaż dworca autobusowego. Bodziony zapewnia, że załoga była przeciwna rozwiązaniu przeforsowanemu przez zarząd województwa małopolskiego (większościowy akcjonariusz).
W piątek w firmie pojawił się likwidator Bohdan Rejowski. Zarząd Małopolski oczekuje, że do końca miesiąca przedstawi on plan działania - sama likwidacja może potrwać nawet kilkanaście miesięcy.
Przejęciem spółki zainteresowana jest na razie niewielka część załogi.
- Negocjujemy warunki - przyznaje kierowca Henryk Jacennik z Krynicy-Zdroju.
Stoi na czele niedawno powołanej spółki pracowniczej, chcącej przejąć część aktywów spółki w uzdrowisku. Nie zdradza, ile osób założyło firmę, ale deklaruje zatrudnienie 13 pracowników sądeckiego PKS z Krynicy--Zdroju. Liczy, że stanie się to za kilka tygodni.
W samym Nowym Sączu tylko paru pracowników rozważa przejęcie nowosądeckiej części PKS. Nie chcą rozmawiać z mediami. - Jeżeli dworzec autobusowy zostanie sprzedany, a długi pokryte, nie wykluczam, że utworzymy spółkę pracowniczą - mówi Piotr Kocańda, szef zakładowej "Solidarności". - Nie mam jednak nic przeciwko prywatnym inwestorom.
- Żałuję, że ustępowałem kolejnym prezesom i godziłem się na rezygnację z przywilejów, pakietów socjalnych. Wszystko zmierzało do tego, żeby nas w końcu zlikwidować - twierdzi Bodziony.
Na razie sądecki PKS działa normalnie. W początkowej fazie procesu likwidacji sądeczanie nie powinni odczuć różnicy.
Wybieramy Ludzi Roku 2011. [b]Która stacja narciarska w Małopolsce jest najlepsza? Zdecyduj i weź udział w plebiscycie
Ferie zimowe 2012. Zobacz, jak możesz je spędzić w Krakowie!
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!