Pani Barbarze z Korczyny, właścicielce miejscowego sklepu wciąż dźwięczy w uszach rozedrgany głos syna w słuchawce.
- Choć jest już prawie dorosły, był przerażony. Gdybym wiedziała, co zdarzy się tego feralnego dnia, nie pozwoliłabym mu pójść do pracy - mówi rozżalona matka chłopaka.
Był 4 grudnia, tuż przed godziną 16. 17-letni Przemek szykował się do zamknięcia sklepu. Nagle do budynku wszedł mężczyzna. Przemek od razu zorientował się, że podejrzany osobnik ma złe intencje.
Z relacji mamy chłopaka i zeznań, które ten złożył na policji, wynika, że sprawca był bardzo wysoki, miał zamaskowaną część twarzy. Był agresywny.
- Syn opowiadał, że widział tylko oczy mężczyzny i maczetę, którą ten miał w prawej dłoni. Sprawca zażądał gotówki, przyłożył ostrze Przemkowi do gardła - opowiada ze łzami w oczach pani Barbara.
Chłopak w obawie o własne życie otworzył kasę fiskalną, z której sprawca wyjął wszystkie banknoty - w sumie ok. 1400 złotych i wybiegł ze sklepu.
- Sprzedawca o zdarzeniu poinformował właściciela oraz policję, a sam próbował jeszcze gonić sprawcę, któremu jednak udało się uciec - mówi st. asp. Grzegorz Szczepanek z gorlickiej policji.
Sklep, który prowadzą rodzice Przemka, jest w centrum Korczyny, przy miejscowej szkole. Okolica spokojna, niestety nie tego dnia.
- Wszystko wskazywałoby na to, że to był zaplanowany rozbój z użyciem niebezpiecznego narzędzia. Być może sprawca wyczekiwał pory zamknięcia sklepu, by nie natknąć się na klientów - tłumaczy dalej Szczepanek. - Nie wiadomo, co mogłoby się wydarzyć, gdyby w czasie napadu, jakiś klient jednak wszedł do sklepu - dodaje.
Śledczy z gorlickiej policji dotarli do sprawcy w niespełna tydzień po zdarzeniu. Okazał się nim 23-letni mieszkaniec gminy Lipinki.
- Sprawca musiał mieć wszystko zaplanowane, był bowiem zamaskowany i wyposażony we wspomnianą maczetę - powiedział nam Tadeusz Cebo, prokurator Prokuratury Rejonowej w Gorlicach.
Prokurator dodał też, że podczas przesłuchania mężczyzna przyznał się, że ją wyrzucił, wskazał nawet miejsce, w którym miał to zrobić.
- Trwają jej poszukiwania, na razie są jednak bezskuteczne - dodaje prokurator Cebo.
Mężczyźnie, który dokonał rabunku, grozi od trzech do dwunastu lat więzienia.
- Trzeba być bezwzględnym bandytą, żeby dla pieniędzy napadać na bezbronnego człowieka - mówi pani Barbara.