Życie Andrzeja zmieniło się z dnia na dzień latem 2009 roku. Jechał tego dnia motocyklem. Na skrzyżowaniu młody kierowca nie ustąpił mu pierwszeństwa, choć powinien. Motocykl czołowo uderzył w samochód.
Zobacz także: Brzezna: śmierć pieszego na drodze
Sprawcy wypadku nic się nie stało. Andrzej przez dwa i pół miesiąca znajdował się w stanie śpiączki, na granicy życia i śmierci. Cudem przeżył. Jakie to życie będzie, zależy teraz od tego, czy wystarczy mu sił i uporu, aby walczyć o powrót do zdrowia. Zależy też od tego, czy wystarczy pieniędzy.
Andrzej ma 35 lat. Uczęszczał do nowosądeckiej podstawówki - "siódemki" - i pierwszego ogólniaka, tańczył w zespole regionalnym Sądeczoki, w szkole muzycznej grał na klarnecie. Wybrał jednak studia i zawód związany z niesieniem ludziom pomocy. Wykonywał rekonstrukcje części twarzy ludziom, którzy stoczyli walkę z chorobą nowotworową lub byli po ciężkich urazach.
Z żoną wychowywał dwie córeczki. Największym świątecznym marzeniem dziewczynek jest mieć tatę znów w domu, zdrowego i sprawnego jak dawniej.
Ciężko ranny motocyklista po wypadku trafił na oddział intensywnej opieki medycznej Kliniki Neurochirurgii w Krakowie. Diagnoza była dramatyczna - ciężkie obrażenia czaszkowo-mózgowe, pęknięcie podstawy czaszki, kręgosłupa, oczodołu, połamane żebra, nogi, uszkodzenie płuc. Medycy nie dawali bliskim wielkich nadziei, że pacjent będzie mógł kiedykolwiek nawiązać z nimi kontakt.
Rodzina czuwała przy szpitalnym łóżku Andrzeja całymi tygodniami, od rana do wieczora w ciągłej niepewności. Stan chorego komplikowały nawracające infekcje płuc. Zdecydowany przełom nastąpił rok temu - w grudniu. Pacjent odzyskał przytomność, odłączono go od aparatury wspomagającej podstawowe życiowe funkcje. Mógł znów oddychać samodzielnie.
Lekarze dzięki żmudnej rehabilitacji zdołali uwolnić od paraliżu prawą stronę ciała. Lewa ciągle pozostaje w stanie niedowładu.
Andrzej mówi, że codziennie walczy o każdy, choćby bardzo mały krok do samodzielności. Ma wokół siebie kochających bliskich i grono dobrych przyjaciół, którzy wspierają go w chorobie.
Dziś rokowania lekarzy i rehabilitantów opiekujących się Andrzejem dają nadzieję, że może być z nim coraz lepiej. Kluczem do sukcesu jest jednak żmudna rehabilitacja w specjalistycznych klinikach.
Sytuacja finansowa rodziny Andrzeja, która dotąd samodzielnie finansowała leczenie, jest bardzo trudna - żona, na której spoczywa teraz ciężar utrzymania i wychowaniadwójki małych dzieci, sama nie podoła wszystkim wydatkom. Z pomocą pospieczyło jej sądeckie Stowarzyszenie Sursum Corda oraz Fundacja na rzecz Ofiar Wypadków Zielony Liść. Sursum Corda zbiera fundusze na leczenie Andrzeja poprzez darowizny 1 procenta z podatku dochodowego. Aby pomóc w ten sposób, trzeba w dorocznym zeznaniu podatkowym wpisać w rubrykach 124 i 125 nazwę stowarzyszenia oraz numer KRS 0000020382, a w rubryce 128 -"Andrzej Orczykowski".
Fundacja Zielony Liść udostępniła subkonto bankowe na swoim rachunku, na który można wpłacać wolne datki. Dla tych, którzy mogą i zechcą pomóc, podajemy numer tego subkonta: 20 1090 1506 0000 0001 0758 0287.
W tytule wpłaty trzeba koniecznie zamieścić dopisek "na leczenie i rehabilitację Andrzeja Orczykowskiego".
Wybierz małopolską miss internetu. Zobacz zdjęcia pięknych dziewczyn!
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Podrobili 17 tys. ton paliwa, staną przed sądem
Najciekawsze świąteczne prezenty, wigilijne przepisy, pomysły na sylwestra - wszystko w serwisie świątecznym**swieta24.pl**