To były ułamki sekund, ale od 15 sierpnia tego roku czas dla Mariusza płynie już inaczej, wolniej, jest wypełniony bólem, cierpieniem, myśleniem o tym, co przyniesie jutro i ciągłą walką o sprawność sprzed wypadku.
Nieszczęście czekało na drodze
Tego dnia Mariusz wracał z przejażdżki na motocyklu. Nie szalał, bo jest rozważnym kierowcą z 15-letnim doświadczeniem, bez kartoteki świecącej puntami karnymi, czy obciążonej mandatami. Jechał prosto - główną drogą. W tym samym czasie jadący z naprzeciwka drugi motocykl typu skuter zajechał mu drogę. Pamięta tylko tyle, potem stracił przytomność.
Natychmiast został przewieziony do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w Tarnowie. To tam zdiagnozowano u Mariusza złamanie drugiego kręgu szyjnego, łopatki, lewego obojczyka, liczne złamania żeber, złamanie kręgów odcinka piersiowego kręgosłupa, z czego złamania dwóch z nich miały charakter niestabilny. Mariusz miał też poważne obrażenia wielonarządowe. Na Oddziale Intensywnej Terapii był do 27 sierpnia, bo lekarze przed operacją kręgosłupa czekali na wchłonięcie się krwiaków wewnętrznych spowodowanych upadkiem. Tam też wykryto u niego mikropęknięcie aorty.
28 sierpnia gorliczanin przeszedł poważną operację kręgosłupa, podczas której lekarze z Kliniki Neurochirurgii w Tarnowie ustabilizowali kręgi piersiowe kręgosłupa. Już 11 września przeszedł kolejną operację w Oddziale Chirurgii Naczyń szpitala im. Jana Pawła II w Krakowie, gdzie zoperowano mu pourazowy tętniak rzekomy aorty piersiowej.
Mariusz nie daje za wygraną
20 września Mariusz został przewieziony do Niepublicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej „RehStab” w Limanowej. Przyjęty na Oddział Rehabilitacji Neurologicznej z porażeniem kończyn dolnych, bez czucia powierzchniowego i głębokiego poniżej poziomu zoperowanego złamania, walczy o swoją sprawność. Nie daje za wygraną, nie ociąga się. Na ćwiczeniach spędza całe godziny, przede wszystkim, by usprawnić mięśnie rąk i uniezależnić się od innych choćby w przemieszczaniu się z wózka na łóżko, czy odwrotnie. W walce o sprawność od początku wspierają go babcia Michalina, mama Małgorzata i siostra Marlena. Przez cały czas od łóżka Mariusza nie odstępuje Natalia, jego dziewczyna. Najpierw karmiła go, pielęgnowała, systematycznie odwiedzała w Tarnowie, potem w Krakowie, teraz w Limanowej. Mimo że pracuje, co drugi dzień przemierza trasę Gorlice - Limanowa, by spędzić z nim choć trochę czasu, poświęca mu równie wszystkie weekendy.
Po szkole średniej – technikum elektronicznym w Zespole Szkół nr 1 w Gorlicach, sposobu na przyszłość szukał za granicą – w Anglii i w Niemczech. Jakiś czas temu zdecydował, że wraca do kraju. W chwili wypadku był zatrudniony na stażu w firmie montującej systemy fotowoltaiczne i klimatyzacje. Staż skończył się jednak, a po wypadku Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych wydał decyzję o znacznym stopniu niepełnosprawności dla Mariusza na kolejne cztery lata.
33-latek wierzy, że wstanie o własnych siłach, ale potrzebuje pomocy
Dzisiaj wiadomo już, że gorliczanin na ten moment bez prawa do renty, będzie skazany na świadczenie socjalne. Może liczyć na wsparcie ze strony babci i mamy, które są już emerytkami oraz siostry, z którymi mieszka, ale też Natalii – swojej dziewczyny. Zanim jednak wróci do domu, konieczne jest dostosowane go do potrzeb Mariusza. Pięknie odnowiony dom, wymaga wybudowania podjazdu z odpowiednio szerokimi drzwiami, a wyremontowana w tym roku łazienka – modernizacji wejścia, brodzika i toalety, z których mężczyzna mógłby bezpiecznie i swobodnie korzystać. Wtedy będzie mógł wrócić do domu i swobodnie się po nim poruszać. Nie bez znaczenia jest też kontynuacja rehabilitacji.
Mariusz jest zdeterminowany. Wierzy, że będzie chodził i jest w stanie dać z siebie wszystko, by jeszcze kiedyś wybrać się z przyjaciółmi na narty, grzyby, w góry i na ryby. To dobry, młody człowiek, który do złotej rybki miałby pewnie tylko jedną prośbę. Chciałby wstać i pójść, żyć pełnią życia, założyć rodzinę, mieć dzieci, móc pracować, a przede wszystkim być jeszcze kiedyś oparciem dla babci, mamy, siostry i Natalii.
