Do zdarzenia doszło 27 stycznia 2012 r. Mężczyzna zaatakował 58-letniego kierowcę Kazimierza O. nożem kuchennym. Twierdził, że chciał go tylko postraszyć, ale podczas szamotaniny czterokrotnie ugodził go w okolice klatki piersiowej. Taksówkarz przeżył tylko dlatego, że zdołał się wyrwać napastnikowi. Zatrzymał nadjeżdżający samochód. Kierowała nim pielęgniarka, która natychmiast zawiozła rannego do szpitala.
Word Press Foto 2012 - Najlepsze zdjęcie prasowe 2012 r. [GALERIA]
Adrian F. znalazł w taksówce 70 zł. Większość pieniędzy wydał na jedzenie i alkohol. 10 zł przegrał na automatach. Policja zatrzymała go pięć godzin po zdarzeniu.
Oskarżony przyznał się do rozboju, ale nie zgadzał się z zarzutem usiłowania zabójstwa. Sąd przychylił się do tezy prokuratury, który przyjęła, że Adrian F. działał z zamiarem ewentualnym pozbawienia życia. Musiał się bowiem liczyć z tym, że ciosy zadawane w okolice klatki piersiowej mogą spowodować śmierć ofiary. Nie chciał jej jednak zabić, a rany zostały zadane podczas szamotaniny z broniącym się taksówkarzem. Oskarżony, znacznie od niego silniejszy i sprawniejszy fizycznie, nie podjął pościgu za uciekającym kierowcą, co także świadczy o tym, że nie zamierzał pozbawić go życia. Na sali sądowej kilkakrotnie przeprosił ofiarę za to, co zrobił.
- Wymierzona kara mieści się w dolnej granicy ustawowego zagrożenia - przyznał po ogłoszeniu wyroku sędzia Bogusław Bajan. - Jest jednak wystarczająco surowa. Oskarżony szukał pracy, zbierał złom. Nie jest człowiekiem zdemoralizowanym. Do zbrodni popchnęła go trudna sytuacja życiowa.
Wyrok jest nieprawomocny. Pokrzywdzony taksówkarz nie chciał go komentować.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+