- Mąż od wypadku jest bardzo naiwny i łatwowierny. Niestety, teraz to się na nim zemściło, bo nie czytając podpisuje wszystko, co ktoś podsunie - opowiada żona Jadwiga Kotas.
Pani Jadwigi nie było, gdy małżonek zawarł umowę najmu. Opiekowała się chorą matką pod Warszawą. Tam też pracuje w szpitalu jako pielęgniarka. Nowy Sącz rzadko odwiedza.
Zobacz także: Nowy Sącz: zatrzymano sprawców napadu na jubilera
- Na początku nie przyznał się do niczego. Dopiero później okazało się, że trzypokojowe mieszkanie wynajął za bezcen. Kobieta zobowiązała się tylko pokrywać opłaty za media - mówi załamana kobieta. - W dodatku, jeśli rozwiążemy umowę przed czasem, musimy zapłacić lokatorom ponad 29 tysięcy złotych!
Lokatorka zjawiła się u sądeczanina ze swoją matką. Według właściciela, to starsza kobieta sporządziła umowę, choć podpisała ją córka. Namówiła też mężczyznę, aby wziął dla niej kredyt w dwóch bankach. Miała zapewnić, że zwróci pieniądze po miesiącu. Na obietnicach jednak się skończyło i teraz banki co miesiąc potrącają 500 złotych z 800-złotowej renty Jana Kotasa.
- Klękała przede mną i udawała bardzo pobożną - mówi z trudem pan Jan. Lokatorzy od kilku miesięcy nie płacą za gaz i prąd. Rachunki i karne odsetki muszą pokrywać Kotasowie.
Zobacz także: Nowy Sącz: zatrzymano sprawców napadu na jubilera
- To ja jestem osobą pokrzywdzoną, nie pan Kotas. W piątek odłączono mi gaz i zostałam na lodzie z dwojgiem dzieci - odpiera zarzuty lokatorka, zastrzegając nazwisko.
O szczegółach nie chce mówić. - Nie namawiałam go do brania żadnych pożyczek, bo nie są mi potrzebne - dodaje.
Zagłosuj na Najbardziej Wpływową Kobietę Małopolski
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Ostry seks w Krakowie: szpital i więzienie
Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy