Jeszcze tylko nowe barierki przy pochylniach dla dziecięcych wózków i... gotowe. Czysto, schludnie, funkcjonalnie. Tak, przynajmniej w założeniach, miała wyglądać ulica Wałowa po remoncie.
Nierówne i pełne szczelin kocie łby, strome schody do przychodni, podjazdy rodem z kaskaderskich filmów - prawdziwy obraz nowej ulicy daleki od oczekiwań. - Pochylnie, które mają ponoć służyć wózkom dziecięcym, są tak strome, że żadna matka nie zaryzykuje pchania swojej pociechy z góry na ul. Lwowską - uważa Małgorzata Węgrzyn, młoda mama. - Projektant przecenia nasze siły - dodaje.
Kobieta przypomina, że na Wałowej znajduje się też przychodnia, gdzie muszą się dostać ludzie starsi, chorzy i osoby poruszające się na wózkach inwalidzkich.
Projektanci i inżynierowie twierdzą tymczasem, że tych prac nie dało się przeprowadzić inaczej. - Obecny wygląd Wałowej to rodzaj kompromisu- mówi inżynier Witold Król z sądeckiej Delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków.
- Ulica jest zabytkowa, więc musieliśmy odtworzyć jej dawny wygląd i użyć materiałów, które przypominają dawne budownictwo.
I choć w dawnym budownictwie o matkach z dziećmi i emerytach nie pomyślano, okazuje się, że przy odrobinie dobrej woli, w stary styl tchnąć można też nowego ducha.
- Ze względu na użytkowników, także panie w szpilkach, umieściliśmy na ulicy granitowy pas, który jest równiejszy niż kocie łby, którymi wybrukowano Wałową - podkreśla Witold Król.
Budowa w starym stylu idzie pełną parą, a jej zakończenie, mimo protestów, zaplanowano za 10 dni.
Napisz:
[email protected]
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+