Właściciel galerii w uzasadnieniu decyzji zarzucił Lachowi "burzenie ładu i spokoju centrum handlowego" i ,,uporczywe działanie na niekorzyść wynajmującego".
Sądecki przedsiębiorca nie chce oficjalnie komentować sprawy bez konsultacji z prawnikiem. Obawia się jednak, że jego przypadek może podziałać zastraszająco na pozostałych najemców.
,,Gazeta Krakowska" kilka dni temu opisała trudną sytuację części kupców z Galerii Sandecja. W związku z fatalnymi - w ich ocenie - obrotami handlowymi zaczęli obawiać się o przyszłość swoich firm. Dlatego wystąpili do właściciela galerii o renegocjacje wysokości czynszów. Odpowiedź była odmowna. Rezygnacja z działalności gospodarczej w tym miejscu również okazała się niemożliwa.
Najemcy bowiem, nawet gdyby przestali handlować, i tak muszą płacić czynsz za lokale do chwili wygaśnięcia podpisanych wcześniej wieloletnich umów. Taki czynsz, jako odszkodowanie, będzie musiał jeszcze przez dziewięć lat płacić Krzysztof Lach.
Rosnące straty i brak rezultatów w sprawie obniżki czynszu za wynajmowane lokale w galerii skłoniły część z około 100 dzierżawców do przygotowania akcji protestacyjnej.
Jej rozpoczęcie zapowiedziano na dziś w samo południe. Protest ma polegać na wywieszeniu plakatów w witrynach sklepów. Nie wiadomo jednak, czy do niego dojdzie po wypowiedzeniu umowy dzierżawy z Lachem. Wczoraj wieczorem niezadowoleni kupcy mieli spotkać się, by podjąć decyzję.
