Przez całą poprzednią kadencję Żyłka miał gwarancję comiesięcznej pensji rzędu 13 tys. zł. Chroniło go prawo zabraniające zwalniania przedstawicieli samorządów. Wypowiedzenie przesłano mu pocztą podczas kilkudniowej przerwy między końcem starej a początkiem nowej kadencji. Szef Continentalu, gdy chwilowo przestał go chronić mandat radnego, poszedł na zwolnienie lekarskie i nie odbierał poczty. 21 listopada ponownie zdobył mandat radnego. Pismo z decyzją ministra Jerzego Millera o odwołaniu ze stanowiska trafiło w jego ręce dopiero 3 grudnia. Na tej właśnie podstawie Żyłka wystąpił do sądu o uznanie odwołania za bezskuteczne. Jego zdaniem bowiem, początek kadencji radnego wyznacza przecież dzień wyborów.
Sądecczyzna: kto wyleczy służbę zdrowia?
Żyłka wzbrania się przed komentowaniem sprawy przed rozstrzygnięciem sądu. Wyjaśnia jedynie, że nie jest prawdą, jakoby domagał się odszkodowania od ministra Millera, a taka wieść obiegła Nowy Sącz. - Z kodeksu pracy wynika, że w takich sprawach należy podać tak zwaną wartość przedmiotu sporu i jest to równowartość rocznej pensji z dodatkami - tłumaczy. W jego przypadku chodzi o około 180 tysięcy złotych. Szefem Continentalu został za rządów Prawa i Sprawiedliwości. Po przejęciu władzy przez Platformę Obywatelską chciał go zwolnić ówczesny szef MSWiA Grzegorz Schetyna , ale nie dostał wymaganej zgody sądeckiej rady miasta zdominowanej przez PiS. Zakusy ministerstwa na wymianę kolegi radnego na świetnie opłacanym stanowisku uznano za polityczne.
O przyczynę odwołania szefa sanatorium Continental zapytaliśmy w biurze prasowym Jerzego Millera.
- Jedną z przyczyn był niezadowalający wynik działalności sanatorium - stwierdził Jarosław Buczek, rzecznik prasowy służby zdrowia MSWiA. - Mimo przekazania przez organ założycielski trzech milionów ośmiuset tysięcy złotych w latach 2005- 2008 na prace inwestycyjne, takowe nie zostały podjęte. Nie wyremontowano sanatoryjnej kuchni i basenu dla kuracjuszy. Zdaniem Buczka, nie bez znaczenia były też wyniki kontroli sanatorium, które w ocenie pracodawcy wskazują na "naruszanie przepisów przez Krzysztofa Żyłkę". Szczegółów nie zdradza ze względu na sprawę sądową. - Pracownik zatrudniony na podstawie powołania może być w każdym czasie odwołany ze stanowiska przez organ, który go powołał, nawet w okresie usprawiedliwionej nieobecności pracownika w pracy - przytacza Buczek zapis kodeksu pracy.
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl:**Grali w karty. W ruch poszedł scyzoryk**