W zakopiańskiej Radzie Miasta zasiadają radni trzech klubów. Podział mandatów jest taki, że żaden nie ma większości. Najwięcej radnych zasiada z listy Prawa i Sprawiedliwości. Mają oni łącznie 8 mandatów, czyli najwięcej ale nie daje to większości w radzie. Drugim co do liczebności w Radzie Miasta klubem jest Przyjazne Zakopane wspierające obecnego burmistrza. Mają oni siedmiu radnych. W radzie zasiada jeszcze sześciu radnych Klubu Dla Podhala.
Największe niezadowolenie z obecnego układu widać było wśród radnych Prawa i Sprawiedliwości, którzy nie tylko stracili większość w radzie, ale także stanowisko burmistrza w Urzędzie Miasta. Od kilku sesji do ostrego krytykowania urzędującego burmistrza dołączyła część radnych z Klubu Dla Podhala.
Radni skrócą urzędowanie nowego burmistrza?
9 grudnia podczas obrad Komisji Ekonomiki Rady Miasta Zakopanego, jeden z radnych zdradził plany poprzez niefortunną wypowiedź.
- Były wybory parlamentarne i miało być lepiej. Później były samorządowe i też miało być lepiej. Nie mówił pan w kampanii, że będą tak podnoszone podatki. Zwykle podniosło się raz i nie więcej niż 10 proc. Krew mnie zalewa jak słyszę, że co roku będziemy podnosić. Czuje się jak Izraelici pod okupacją rzymską, żeby tylko haracz ściągnąć. Tak się nie da - mówił Józef Figiel. - 240 mln zł pozyskał Dorula, przy zadłużeniu 30 mln zł. Jeżeli weźmie pan te pożyczki, które planuje, a mieszkańcy zrobią referendum i pana odwołają, to będzie pan mistrzem w zadłużeniu miasta - dodał radny zdradzając plany o referendum w sprawie odwołania burmistrza.
Radni, którzy startowali z listy Prawa i Sprawiedliwości pytani wprost o plany odwołania urzędującego burmistrza zaprzeczają takowym. - Nie mamy takiego planu. Nigdy w naszej grupie nie mieliśmy nawet o tym rozmów - zaznacza Wojciech Tatar, zakopiański radny.
Część radnych pomimo krytyki nie chce odwoływać burmistrza
Radny Zbigniew Szczerba, który od ok. dwóch miesięcy zaczął krytykować burmistrza nie zamierza przystąpić do pomysłu o referendum sprawie odwołania urzędującego obecnie burmistrza.
- Nie słyszałem o tym ale w ogóle nie przewiduje takiego rozwiązania. W mojej bytności w Radzie Miasta temat referendum już raz był. Uważam, że mieszkańcy po to wybrali burmistrza na pięcioletnią kadencję, żeby on tą pięcioletnią kadencję przepracował z korzyścią dla nich. Tutaj trzeba dać czas na realizację pewnych obietnic. Wymyślanie w tym momencie pomysłu referendum uważam, że jest nie na miejscu. Jeżeli rzeczywiście w ogóle miałaby taka sytuacja dojść do skutku, to jedyną opcją, żeby to można było rozważać jest inicjatywa oddolna mieszkańców. Z punktu widzenia mnie jako radnego, ja sobie nie wyobrażam, żeby rada podjęła decyzję przystąpienia do referendum w sprawie odwołania - mówi Zbigniew Szczerba, radny z Klubu Dla Podhala.
Dokładnie takie działanie zapowiedział radny Prawa i Sprawiedliwości poprzedniej kadencji, który w ostatnich wyborach nie uzyskał wymaganej ilości głosów.
- Czekaliśmy 6 miesięcy. To minęło, a więc przygotowujemy statut pod nowe stowarzyszenie i proszę być przygotowanym, że po nowym roku zaczniemy się sformalizować ponieważ obecnie prowadzona polityka, przez mieszkańców obrzeży jest nie do zaakceptowania - mówił Jacek Kalata.
Burmistrz spodziewał się, że będą próby odwołania go z urzędu
Braku zdziwienia w kwestii referendum i odwołania z urzędu burmistrza nie kryje Łukasz Filipowicz. Zaskoczony jest jednak tempem działań części radnych będących w opozycji.
- Spodziewałem się, bo dokładnie analogiczną sytuację miał burmistrz Janusz Majcher, gdzie Józef Figiel ze swoim klubem również organizował referendum, więc oni już mają tą ścieżkę przetartą. Ciężko po pół roku mówić o referendum, ale takie jest prawo radnych i jeżeli będą mieli taką ochotę, to mogą to robić - komentuje sprawę Łukasz Filipowicz, burmistrz Zakopanego. - Ja wierzę w demokrację i jeśli będzie taka wola rady, to oczywiście mogą organizować referendum. Oczywiście wiąże się to z dodatkowymi kosztami dla mieszkańców - dodaje burmistrz.
