Kiedy trzy lata temu Bernard Stawiarski, wójt Chełmca, chciał wybudować schronisko dla zwierząt dla całego powiatu, Nowy Sącz odmówił udziału w realizacji inwestycji. Ostatecznie Chełmiec postawił mniejsze, które wystarcza na potrzeby gminy. Zbudował je w Wielogłowach w otoczeniu łąk przy oczyszczalni ścieków. Tymczasem władze Nowego Sącza bezdomne zwierzęta z terenu miasta nadal odsyłają do schroniska w Nowym Targu, z którym mają umowę. To się zmieni w 2018 roku.
- Za kwotę, jaką chciał od miasta wójt Bernard Stawiarski, wolimy sami wybudować schronisko. Nie damy naszych sądeckich psów pod jego opiekę - stwierdził podczas ostatniej sesji rady maista wiceprezydent Jerzy Gwiżdż. Prezydent Ryszard Nowak zmienił zdanie w sprawie budowy schroniska po tym, jak na jego biurko trafiła petycja podpisana przez prawie 5,5 tysiąca sądeczan.
- Prezydent obiecał, że wybuduje schronisko za rok. Udało się go w końcu przekonać do pomysłu - cieszy się Beata Zygadło, sądeczanka, która zainicjowała zbieranie podpisów.
Kiedy w sierpniu zgłosiła się do „Gazety Krakowskiej”, przedstawiając swoją ideę, miała poparcie 400 osób. Wówczas rzecznik prasowy miasta na nasze pytania w sprawie budowy schroniska odpowiedział, że prezydent nie ma w planach takiej budowy w najbliższym czasie. Przy dwóch tysiącach podpisów również podał taką odpowiedź.
- Trudno jednak zignorować głos pięciu tysięcy osób - tak prezydencką zmianę zdania komentuje radny Józef Hojnor. - Tylko dlaczego prezydent deklaruje budowę schroniska dopiero w 2018 roku? - dziwi się radny, podkreślając, że to akurat będzie rok wyborów samorządowych.
Hojnor uważa, że budowa schroniska to nie jest inwestycja, która wymaga ogromnych nakładów finansowych. Szacuje, że przygotowanie gruntu pod i postawienie boksów dla psów to wydatek około 200 tys. zł.
Prezydent nie potrafi jednak powiedzieć, ile wyda na schronisko. Nie wskazuje nawet miejsca, gdzie miałaby powstać.
- Oby to nie była deklaracja bez pokrycia, jak Sądecka Wenecja czy Węgierska Bis - mówi rady Hojnor.
Jerzy Gwiżdż uważa, że wyznaczenie miejsca na schronisko wymaga czasu. - I spokojnego podejścia do sprawy - stwierdza, zaznaczając, że mieszkańcy chcą schroniska, byle nie w swoim sąsiedztwie. Zastanawia się , czy nie należałoby stworzyć większego obiektu, który przyjmowałby psy z innych miejscowości. Dokładnie tak, jak planował trzy lata temu wójt Chełmca.
- Nie jestem zainteresowany udziałem w kosztach budowy schroniska, ale być może skorzystałbym z oferty wysyłania tam bezpańskich psów z gminy - zastanawia się Piotr Krok, wójt Grybowa. Na razie opiekę nad bezdomnymi psami w Grybowie sprawuje lekarz weterynarii. Krok należy do nielicznych, którzy tak rozwiązali problem. Wiele gmin, jak Krynica czy Stary Sącz otworzyło własne schroniska, które rozwijają, oferując miejsca dla psów z sąsiednich miejscowości. W ten sposób nie dopłacają do ich prowadzenia, bo schroniska finansują się z pobieranych od innych opłat.
Wójt Chełmca idzie teraz o krok dalej i ma zamiar zarabiać na schronisku w Wielogłowach. Chce utworzyć przy nim hotel dla psów.
- Tak wyeliminuję problem porzucania zwierząt w czasie wakacji - zakłada.