Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowy Sącz. Straż miejska zagląda do pieców

Redakcja
Mieszkańcy reagują, gdy widzą czarny dym wychodzący z komina. - Nie zawsze oznacza to palenie śmieciami - zaznacza Dariusz Górski
Mieszkańcy reagują, gdy widzą czarny dym wychodzący z komina. - Nie zawsze oznacza to palenie śmieciami - zaznacza Dariusz Górski Czytelnik
Dziewięciu mieszkańców ukarano mandatami za spalanie odpadów i zanieczyszczanie środowiska. Takich mandatów może być więcej, bo strażnicy miejscy przez cały sezon grzewczy będą sprawdzać czym sądecznie palą w piecach.

Choć sezon grzewczy dopiero się rozpoczął, to Straż Miejska w Nowym Sączu ma ręce pełne roboty. Nie ma dnia, żeby patrol nie wybrał się na kontrolę domowych palenisk.

- Kilka razy dziennie dzwonią do nas mieszkańcy, którzy widzą czarny dym unoszący się z komina sąsiada - mówi Dariusz Górski, pełniący obowiązki komendanta Straży Miejskiej w Nowym Sączu.

- Proszą o interwencję, a my reagujemy na każde zgłoszenie - nie kryje.

W br. strażnicy zapukali do ponad 300 domów i sprawdzali, co ludzie spalają w piecu. Byli zmuszeni wystawić dziewięć mandatów opiewających na kwoty do 500 zł.

Kłęby czarnego dymu

Strażnicy miejscy najczęściej kontrolują osiedla oddalone od ścisłego centrum Nowego Sącza, gdzie w pobliżu bloków jest wiele domków jednorodzinnych.

- Są dni, a właściwie wieczory, że człowiek musi na wdechu przejść przez osiedle - przyznaje Antoni Rączkowski, przewodniczący os. Gołąbowice. Najgorzej jest, gdy niebo spowija gęsta mgła. Wtedy nie ma czym oddychać.

Rączkowski dodaje, że i u niego interweniują mieszkańcy. Jednak on sam nie jest w stanie nic zrobić.

- Ludzie palą niskiej jakości węglem albo śmieciami, bo zwyczajnie nie stać ich na lepsze paliwo albo ogrzewanie domu gazem - podkreśla Rączkowski.

Z takim samym problemem spotyka się również Mieczysław Kaczwiński na osiedlu Szujskiego.

- Smród jest odczuwalny. Stara Kolonia jest specyficzną dzielnicą, bo na niewielkim obszarze jest dużo domków jednorodzinnych w zwartej zabudowie - zwraca uwagę Kaczwiński. Nic więc dziwnego, że jak ludzie zaczynają palić w piecu, to dym jest wyczuwalny. On niemal stoi w miejscu.Przewodniczącego os. Szujskiego cieszy postawa obywateli, którzy zwracają uwagę na to, co robią ich sąsiedzi. Uważa, że to jednak nie rozwiąże problemu.

- Były plany podłączenia naszego osiedla do miejskiej sieci ciepłowniczej. Tyle tylko, że koszty okazały się dla mieszkańców za wysokie - wyjaśnia Kaczwiński. Uważa, że gdyby mogli skorzystać z dotacji do przyłącza i zmiany instalacji, tak jak z dotacji do wymiany pieca, wtedy kotły węglowe zniknęłyby z tego osiedla.

W piecu toksyny

Póki co kopcące kominy kontrolują strażnicy miejscy wraz z inspektorami środowiska.

W ubiegłym roku sprawdzili 377 domów i wystawili 17 mandatów.

- W tym roku będzie tych kontroli zdecydowanie więcej, bo już wykonaliśmy ich ponad trzysta - zaznacza komendant Górski.

Działa z upoważnienia prezydenta miasta i właściciel domu ma obowiązek mundurowych wpuścić. Jeśli tego nie zrobi, za utrudnianie wykonywania czynności służbowych może mu grozić do trzech lat pozbawienia wolności.

Kara za spalanie w piecu toksycznych odpadów to mandat w wysokości do 500 zł. Nic więc dziwnego, że mieszkańcy wpuszczają strażników do domu. Ci zaglądają do pieca, ale sprawdzają także miejsca, w których składowany jest opał. Robią zdjęcia.

- Najczęściej nie potwierdzają się przypuszczenia interweniujących i to też musimy mieć udokumentowane - podkreśla komendant.

Zdarza się jednak, że w piecu widać plastikowe butelki, płyty laminowane czy inne toksyczne odpady.Okazuje się, że osoby które palą śmieciami, nie do końca zdają sobie sprawę, że zatruwają środowisko. Tłumaczą się niewiedzą albo trudną sytuacją materialną.

- Tam, gdzie zauważymy biedę będziemy interweniować w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej - dodaje Górski. Takim osobom można pomóc np dopłacając do zakupu węgla.

Komendant zwraca uwagę na jeszcze jedną kwestię. Nie zawsze czarny dym wydobywający się z komina oznacza to, że w piecu palone są odpady. Często jest to spowodowane niewłaściwym rozpalaniem pieca.

- Wystarczy kocioł ładowany od góry rozpalić inaczej. Czyli najpierw wsypać węgiel, a na to położyć drewno i je rozpalić - wyjaśnia Tomasz Szołdrowski, mistrz kominiarski z Nowego Sącza. - Dzięki temu ograniczamy wydzielanie się dymu i oszczędzamy węgiel, bo spalamy około 30 proc. mniej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska