Marian Czubaj od ponad 30 lat kieruje taksówką w Nowym Sączu. Po ostatnich zdarzeniach mówi, że to zajęcie jest jak rzucanie wyzwania losowi. - W piątek około godziny 22 dostałem od dyspozytorki naszej korporacji zlecenie, żeby zabrać klientów z ulicy Kochanowskiego w Nowym Sączu - relacjonuje taksówkarz jeżdżący volvem. - Wsiadło dwóch młodych mężczyzn i równie młoda dziewczyna. Zamówili kurs na ulicę Stadnickich w peryferyjnej dzielnicy Poręba Mała. To rejon, którego nie lubimy, bo tam zamordowano naszego kolegę.
Taksówkarz mówi, że najbardziej wulgarnie zachowywała się dziewczyna, która telefonowała z komórki. Na miejscu ktoś już czekał na pasażerów. Dziewczyna rzuciła się, żeby go bić. - Zrobiło się strasznie - mówi Czubaj. - Poprosiłem jednego z mężczyzn, żeby uregulowali rachunek i chciałem odjechać. Wtedy celem ataku stałem się ja i mój wóz. Osłoniłem się przed ciosami, ale auta zabezpieczyć nie mogłem. Wyrwali mi kasę fiskalną i roztrzaskali o jezdnię. Zniszczyli całą wewnętrzną obudowę drzwi i mechanizm elektrycznego opuszczania szyb. Obezwładniłem jednego z napastników i zaalarmowałem policję. Uciekli, gdy przyjechał radiowóz.
Niebezpieczne dla taksówkarzy okazują się nie tylko peryferia miasta. W minioną niedzielę około godziny 19 na postoju taksówek na sądeckim Rynku grupa młodych Romów dotkliwie pobiła kierowcę, kiedy ten odmówił im kursu. Został poważnie poturbowany przez pijanych nastolatków, choć inni taksówkarze natychmiast rzucili się na ratunek koledze. - Policjanci zatrzymali w tej sprawie pięć osób w wieku 19, 18 i 16 lat - relacjonuje mł. aspirant Iwona Grzebyk-Dulak, rzeczniczka Komendy Miejskiej Policji w Nowym Sączu. Po napadzie na Rynku zarzuty pobicia i uszkodzenia ciała usłyszały trzy osoby pełnoletnie. Według śledczych, nieletni byli tylko świadkami zdarzenia.
- Wciąż pamiętamy, że jeden z naszych kolegów został zamordowany w 2011 roku przez 17-letniego ucznia - mówi Marian Czubaj. - Chłopak chciał mu ukraść pieniądze na spłacenie długów karcianych. Zamówił kurs w rejon, gdzie mieszka. Kiedy taksówka wjechała w las na ulicy Ruczaj w dzielnicy Poręba Mała, zaatakował zadając kilkanaście ciosów nożem. Zabił i uciekł. Dwanaście lat spędzonych w więzieniu przez tego chłopca nie przywróci życia zabitemu taksówkarzowi - dodaje Czubaj.
O swoim niewyobrażalnym szczęściu opowiada Kazimierz Ogorzałek, inny sądecki taksówkarz, któremu w lutym 2012 r. pasażer nożem podciął gardło. Krwawiącego człowieka na drodze dostrzegła przypadkiem wracająca z pracy pielęgniarka. Wiedziała, że ranny nie doczeka przyjazdu karetki. Swoim autem zawiozła go do szpitala. Kiedy Zuzanna Kawałko, pielęgniarka z sądeckiego Domu Pomocy Społecznej, uzyskała w plebiscycie "Gazety Krakowskiej" tytuł Człowieka Roku 2012, Kazimierz Ogorzałek przyjechał do Krakowa, żeby podczas gali w Teatrze im. Słowackiego raz jeszcze, już publicznie, podziękować wybawicielce.
Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Youtube'ie, Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!