https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nowy Sącz: urzędnicy kazali rozebrać jedyny dojazd do domu

Jerzy Wideł
To jedyny dojazd do domu, w którym mieszkają Dudczakowie z niepełnosprawnym synem
To jedyny dojazd do domu, w którym mieszkają Dudczakowie z niepełnosprawnym synem Jerzy Wideł
Powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Nowym Sączu prawdopodobnie na podstawie donosu nakazał Józefowi Dudczakowi, mieszkańcowi Barcic Górnych, zburzyć most na potoku Grabowiec. Most stanowi dla rodziny Dudczaków jedyny dojazd do gospodarstwa, gdzie mieszka także człowiek poruszający się na wózku inwalidzkim.

Po odwołaniu do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Krakowie wojewódzki inspektor nadzoru budowlanego wstrzymał decyzję o rozbiórce mostu. Nie wiadomo jednak na jak długo. - Przez Barcice Górne przeszła w 1997 roku powódź, która zniszczyła jedyną drogę i stary most do mojego gospodarstwa - mówi Józef Dudczak.

- Na budowę nowej przeprawy dostałem pieniądze oraz materiały budowlane z Urzędu Wojewódzkiego, Urzędu Miasta i Gminy w Starym Sączu. Domowym sposobem postawiłem nowy, solidny most. Znam się na tym. Nikt się wówczas nie domagał pozwolenia na budowę, bo chodziło o szybkie naprawienie popowodziowej szkody. Teraz ktoś sobie przypomniał... Mam pewność, że ktoś na mnie doniósł. A przecież most jest własnością skarbu państwa.

Dudczakowie opiekują się 32- letnim inwalidą, którego wzięli pod swój dach z domu dziecka. Brak mostu oznacza nie tylko niemożność dojazdu straży pożarnej czy pogotowia ratunkowego. To odcięcie od świata całej rodziny.

"W wyniku postępowania administracyjnego przeprowadzonego z urzędu ustalono, że na potoku Grabowiec zlokalizowany jest most żelbetowy. Most został zrealizowany przez pana Józefa Dudczaka bez wymaganego pozwolenia na budowę"- stwierdził w swojej decyzji o rozbiórce Adam Kozub, kierownik referatu orzecznictwa administracyjnego i egzekucji nadzoru budowlanego w Nowym Sączu.

Obiekt nie narusza przepisów o planowaniu przestrzennym, można było go zalegalizować, lecz inspektorom zabrakło pozwoleń. Kierownik Kozub zrobił, co do urzędnika inspekcji należało. Dudczak zaś nie dostarczył dokumentów, bo ich nigdy nie miał, o czym dobrze wiedzą w Urzędzie Gminy, Starostwie Powiatowym i Regionalnym Zarządzie Gospodarki Wodnej w Starym Sączu. Ostateczną decyzję, co począć z przeprawą, podejmie WSA w Krakowie.

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

w
wiesniak
Kozub to prostak już wkrótce emeryturka i niech spier... młodzi są mądrzejsi i mam nadzieję że nie będą podejmować takich decyzji które dziecko widzi że jest zła.
- "Mamo dlaczego ten most rozbierają ? przecież jest dobry"
- " Bo Pan K nie dostała łapówki i jest mściwy" dlatego
n
no name
a jak trzeba załatwić poważne sprawy to nagle nic się nie da zrobić. koło mojego domu facet nielegalnie zrobił parking i stacje benzynową dla tirów, sprawa była skierowana do nadzoru ale jak widać czepiają się ludzi biednych a jak ktoś ma kasę to nagle wszystko jest legalne...debile:/
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska