Konkurs ofert został rozstrzygnięty 10 maja na korzyść firmy AVR Societa Per Azioni z Włoch, której polska spółkacórka ma siedzibę w Krakowie. Włosi wykonują usługi komunalne w wielu miastach swego kraju. Jednak ich wygrana z konsorcjum firm od lat zadomowionych w Nowym Sączu wywołała zaskoczenie nawet w komisji przetargowej.
Sądeckie konsorcjum zadeklarowało odbiór i zagospodarowanie śmieci z terenu miasta przez półtora roku za 13,437 mln zł. Włosi zgłosili w ofercie 12,498 mln zł, czyli milion mniej. Umowa, którą mają podpisać, zacznie obowiązywać od lipca, kiedy to wchodzi w życie nowa ustawa śmieciowa.
- Oba podmioty startujące w przetargu spełniały jego wymogi, zadecydowała cena. Nie mogliśmy inaczej postąpić - mówi Dorota Goławska, dyrektorka Wydziału Gospodarki Komunalnej Urzędu Miasta w Nowym Sączu.
W Polsce włoska firma wygrała już przetargi na utrzymanie autostrady A1 na odcinku Sośnica - Piekary oraz kawałka autostrady A4 w okolicach Jarosławia. Odbiór śmieci z Nowego Sącza ma być jej debiutem w tego typu usługach na polskim rynku. Dlaczego akurat zdecydowała się na Sącz? Wiadomo, że spółka AVR od lutego realizuje trzyletni kontrakt na utrzymanie sądeckiej zieleni. Wcześniej robiła to Sita wspólnie z firmą Park M ze Starego Sącza. Wygrywając tamten przetarg AVR przejął ludzi, którzy do tej pory pracowali dla Sity.
- Rozważamy poważnie odwołanie od przetargu do Krajowej Izby Odwoławczej. Mamy czas do piątku. Widzimy kilka punktów w ofercie włoskiej, które możemy zakwestionować - stwierdził wiceprezes Sity Zbigniew Kowal.
Piotr Leszek Piotrowski, prezes spółki komunalnej Nova, do której należy składowisko odpadów w sądeckim Zabełczu, dodaje, że marszałek Małopolski wskazał dwa miejsca dla regionu na składowanie odpadów: Nowy Sącz i Gorlice.
- Na razie jest tylko rozstrzygnięcie przetargu - zaznacza prezes Piotrowski. - My zaś mamy składowisko wskazane przez marszałka, a w planach budowę hali technologicznej na segregowane odpady. Gdyby Włosi przejęli odbiór śmieci, musieliby nam płacić za ich składowanie.
Leszek Rataj, dyrektor ds. rozwoju spółki Empol, która zbiera odpady z największej w mieście Grodzkiej Spółdzielni Mieszkaniowej, obawia się, że wynik przetargu może oznaczać zwolnienia pracowników.
- To niemiła niespodzianka. Nasze konsorcjum dysponuje nowoczesnym sprzętem, bazą, wykwalifikowaną kadrą, której mogą teraz grozić redukcje - zauważa.
Wtóruje mu wiceprezes Kowal: - Długo opracowywaliśmy naszą ofertę. Nie mogliśmy już obniżyć ceny. Nie wiem, gdzie włoska spółka chce szukać podwykonawców i jeszcze zarobić, zgłaszając usługę o milion tańszą niż nasza.
Dyrektor techniczny spółki AVR Grzegorz Bonar nie chce wyjaśnić, jak jego firma zamierza w ciągu półtora miesiąca przygotować odbiór sądeckich śmieci, nie mając tu pracowników, sprzętu i składowiska śmieci.
- Umowy jeszcze nie podpisaliśmy, więc wstrzymujemy się od szczegółowych odpowiedzi - powiedział "Gazecie Krakowskiej" Bonar.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
