Poparzone twarze i oczy sześciu kibiców, zraniony policjant i kilku zatrzymanych pseudokibiców - tak zakończył się wtorkowy wieczorny mecz drużyny Wojas Podhale z hokeistami GKS Tychy. Już po meczu przed nowotarską halą lodową doszło do zamieszek ok. 150-osobowej grupy pseudokibiców i policji. Według wielu świadków całe zajście zostało sprowokowane przez ochroniarzy.
Dosłownie dwie minuty przed zakończeniem spotkania dwaj ochroniarze próbowali wyprowadzić z hali kilkunastoletniego chłopca, który - według nich - był agresywny wobec zaledwie pięcioosobowej grupy sympatyków tyszan, którzy przyjechali do Nowego Targu.
- Już jak dochodzili do wyjścia z lodowiska z tym chłopcem, dobiegło kolejnych dwóch ochroniarzy i wszyscy zaczęli go mocno ściskać - opowiada Urszula Pawlikowska, która była z mężem na meczu. -
Chłopiec darł się wniebogłosy. Ale trudno się dziwić, gdy tylu dorosłych facetów zaczęło go szturchać. Mój mąż wraz z innymi mężczyznami stanął w jego obronie. Poprosił ochroniarzy, żeby dali mu spokój. Przecież chłopak zachowywał się tak, jak to na meczu bywa.
W tym momencie jeden z ochroniarzy prysnął prosto w twarz gazem pieprzowym Piotrowi Pawlikowskiemu i całej grupie kibiców, która była już przy wyjściu. - Była między nami nawet kobieta z dwuletnim dzieckiem, matka oraz babcia jednego z hokeistów. Nikt z nas nie był pod wpływem alkoholu - mówi Pawlikowska.
Jak zapewnia pani Urszula, nie było mowy o żadnych aktach agresji z ich strony. Niestety, gdy o wiele większa grupa młodych sympatyków szarotek usłyszała, że ochroniarze potraktowali kogoś gazem, natychmiast po wyjściu z hali postanowili zrobić zadymę.
- Wśród tej 150-osobowej grupy kibiców, która opuściła halę, wiele osób zachowywało się bardzo agresywnie - mówi nadkomisarz Marek Karkula z nowotarskiej policji. - Nie mogliśmy dopuścić, żeby te zamieszki rozprzestrzeniły się na miasto.
Na 21 policjantów poleciały drągi, kamienie i butelki. Jeden z policjantów w trakcie interwencji doznał lekkich obrażeń ciała. Jeden z najbardziej krewkich pseudokibiców został już zatrzymany. Przez cały wczorajszy dzień policja ustalała nazwiska kolejnych pseudokibiców.
Za naruszenie nietykalności służby porządkowej grozi kara grzywny oraz kara pozbawienia wolności do 2 lat.
Policja zaznacza, że mogła interweniować tylko po pisemnej prośbie organizatorów imprezy.