Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

O mały włos kilka rodzin nie straciło dachu nad głową i dorobku całego życia

Halina Gajda, Lech Klimek
fot. TerazGorlice.pl
Ogień zaprószony przez przypadkowe osoby był przyczyną dużego pożaru w centrum miasta. Budynek, który spłonął od lat był w zasadzie opuszczony. Takich jest w mieście niestety więcej.

Pogorzelisko i charakterystyczny jego zapach. Dziwi, że nikt nie zginął, bowiem nie dalej jak w minionym tygodniu jeden z Czytelników przyszedł do nas z informacją, że w opuszczonych budynkach przy Rzeźniczej na nowo zadomowili się lokalni pijaczkowie. - Właściciel zabił wejścia i okna deskami, ale znaleźli na to sposób. Tak poodginali gwoździe, że wydaje się iż deska jest na swoim miejscu, a tak naprawdę to bez trudu wchodzą do środka - opowiada. - I śmieją się policji w nos.

Walka o posprzątanie na Rzeźniczej trwa od lat. Co raz temat wracał, a w nocy z soboty na niedzielę sam się w pewnym sensie rozwiązał. - Ogień sięgał kilku metrów w górę. Widać to po opalonych drzewach - jeden ze świadków pożaru wskazuje na spory kasztan. - Zaczął się palić strych sąsiedniego budynku. Mieszkańcy nie wiedzieli, co się dzieje, bo mają okna od strony Ropy - dodaje. Na pogorzelisku widać stos nadpalonych szmat, ścinków jakichś materiałów, popękane butelki, fragmenty wózka. - Poważnie zagrożony był stojący około dwóch i pół metra dalej budynek wielorodzinny, w którym jest sześć mieszkań - mówi nam Dariusz Surmacz, oficer prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Gorlicach.

Na miejscu działało czternaście jednostek straży pożarnej, ponad pięćdziesięciu strażaków. - Przyczyną pożaru było zaprószenie ognia przez osoby postronne - dodaje rzecznik straży. Wstępnie straty oszacowano na około pięćdziesiąt tysięcy złotych, uratowane mienie to około 400 tysięcy złotych.Strażacy z pomocą kamery termowizyjnej przeszukali pogorzelisko. Na szczęście nikogo w nim nie znaleźli.

- Minęło już kilkanaście godzin, a ja nadal nie mogę dojść do siebie - relacjonuje Elżbieta Chrząścik, której dom znajdujący się przy ulicy Rzeźniczej był w bezpośrednim zagrożeniu. - Teraz dodatkowo jeszcze boję się o swoje bezpieczeństwo, bo po pogorzelisku ciągle kręcą się jacyś nieznani mi ludzie, zgłosiłam to nawet na policję i uzyskałam zapewnienie, że do czasu pełnego zabezpieczenia mojego domu będzie tu więcej patroli policyjnych - dodaje wyraźnie zdenerwowana.

Panią Elżbietę i jej sąsiadów w najbliższym czasie czekają prace porządkowe, całe ich podwórka zawalone są resztkami spalonych budynków. - Zaczniemy porządki natychmiast po tym, gdy przedstawiciele firmy ubezpieczeniowej zakończą swoje czynności - komentuje Chrząścik. - Nie będę ukrywać, że liczymy tu na pomoc służb miejskich, choćby przy wywożeniu tych śmieci - kończy.

Budynek przy ul. Rzeźniczej był jednym z kilku, które od lat zwyczajnie wymagają rozbiórki. Nie dosyć, że same stanowią katastrofę budowlaną, to jeszcze realne zagrożenie dla innych. Do tematu powrócimy w piątkowym wydaniu "Gazety Gorlickiej".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska