https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

O stanie wojennym inaczej

Liliana Sonik
Paszport dostał tuż przed 13 grudnia 1981. Marzył o rozmowie z Leszkiem Kołakowskim i zobaczeniu kilku miejsc, po czym miał wracać. Jako tropiony przez SB opozycjonista ze Studenckiego Komitetu Solidarności powrotu nie miał. Uczył się równolegle pracując, aż dopiął swego: obronił doktorat w Oxfordzie. Z filozofii. Wielkie firmy chętnie zatrudniają filozofów, ponieważ wnoszą inne spojrzenie na strategie zewnętrzne i wewnętrzne. Cóż z tego, skoro wszędzie słyszał że posiadaczowi oxfordzkiego dyplomu wypada sowicie płacić a on, blisko 40 letni, nie ma ani rekomendacji ani zawodowego doświadczenia. I tak doktor Oxfordu został taksówkarzem.

Zmarnowane zdolności można liczyć na pęczki. O emigrantach roku 1968 powstały książki i filmy, a czytelnym symbolem ich dramatu stał się Dworzec Gdański. O "wyjechanych" stanu wojennego nie rozmawiamy. Nawet nie wiemy, ile osób wtedy wyjechało. Na pewno więcej niż milion; może nawet 1,5 miliona, głównie młodych i wykształconych.

Dla polskiej nauki to był dramat. Według danych cytowanych przez Marka Okólskiego „placówki badawcze utraciły wskutek emigracji 9,5% specjalistów”.

„W latach 1980-1987 wyjechało z kraju 70 tys. wysoko wykwalifikowanych specjalistów, w tym: 47 tys. inżynierów i techników, 3,5 tys. lekarzy, 4,8 tys. ekonomistów, 4,5 tys. pracowników nauki. Wyjechało 14% zatrudnionych w naukach medycznych, 13,7% informatyków, 10,9% biologów oraz 12,5% fizyków i chemików”.

Do dzisiaj nie zrekompensowaliśmy tej utraty. Zresztą tego nie da się „uzupełnić” albo zaklajstrować.

Wszystkich związanych z Solidarnością władze do wyjazdu zachęcały. Namową lub szantażem. Do obozu w Załężu przysłano nawet fotografa, aby zrobił internowanym zdjęcia do paszportu. Andrzej Friszke: „Część internowanych zwalniano wskutek wyrażenia przez nich zgody na emigrację z Polski. Zachętę do emigracji sformułował gen. Jaruzelski w oficjalnym przemówieniu wygłoszonym w Sejmie 25 stycznia 1982 r. Oficerowie SB oddziaływali bezpośrednio.”

Masowa emigracja nie była więc zjawiskiem spontanicznym. Realizowano złowieszczy plan.

W dodatku ludzie uznali, że w Polsce nie mają żadnej przyszłości zawodowej, ekonomicznej, życiowej, czy psychiczno-ideowej. „W 1983 r. co trzecia osoba w Polsce była kandydatem na emigranta: jest to najmocniejsza ze znanych mi miar frustracji społecznej w naszym kraju” – pisał prof. Stefan Nowak.

Za granicą adaptowali się, jak potrafili. Mimo że przyjmowano Polaków chętnie, tylko część zrealizowała ambicje zawodowe i prywatne. Najłatwiej było "technicznym": fizykom, inżynierom, lekarzom. Ci z wykształceniem humanistycznym musieli się zmierzyć z zawodową degradacją i niższym miejscem w drabinie społecznej. A wtedy pojawiała się depresja, wkradał alkohol, problemy finansowe, rozpad rodzin i kłopoty ze znerwicowanymi i upokorzonymi dziećmi.

Bo dzieci lądowały w szkołach bez znajomości języka i backgroundu kulturowego. Maluchy szybko się adaptowały, ale starsi słabo wypadali na maturze, więc potem studiowali w najsłabszych uniwersytetach i mieli lichą pracę.

Widziałam oczywiście spektakularne osiągnięcia Polaków. Aż żal, że te wypchnięte z Polski mózgi pracują dla wielkich korporacji. Jednak większość z ponad miliona Polaków "wyjechanych" przez stan wojenny, mimo wysiłków, uzyskała co najwyżej pozycję w niższej klasie średniej. Ujmy to nie przynosi, ale kontrast z aspiracjami i z realnym potencjałem aż boli.

A niektórzy ponieśli kompletną klęskę. Zapominamy, że otaczająca nas sieć zależności, powiązań, krewniaków i przyjaciół, stanowi dla wrażliwców ochronne i wspierające rusztowanie. Pozbawieni tego, po prostu się zapadali albo rozpadli. Czy w Polsce mieliby inne życie? Tego nie wiemy. Wiem tylko, że kohortami siadywali na schodach polskiego kościoła w Paryżu, w Londynie czy w Rzymie. I to był straszny widok.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pozostałe

Komentarze 4

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
14 grudnia, 17:43, santa dewotka !:

Gdyby ludzie wtedy wiedzieli do czego styropianowe barachło doprowadzi ten kraj, to by tą całą hołotę zaje...li tam na miejscu grabiami i siekierami. Razem z obrzydliwą katolską sektą.

Rzygnąć chamstwem, nienawiścią. Jak się domyślam, takim jak ty sprawia to na chwilę przyjemność.

G
Gość
13 grudnia, 11:46, grzeg:

To naturalnie ważne i dające do myślenia. Zachęcam autorkę tego krótkiego artykułu, by napisał coś bardziej zaawansowanego, rozbudowanego w materii, o której rzeczywiście niemal nic nie wiemy.

Może byłoby dobrze, gdyby napisała całą książkę. Może. Ale... to, co pisze, przeżyła na własnej skórze, krótka forma felietonu powoduje, że się nie "uzewnętrznia", oszczędnie i obiektywnie opisując to, co spotkało jakoby innych. Patrzyliśmy na ich wyjazd z bliska, kilka osób na Grodzkiej na pożegnalnej imprezie... nawet nam, którzy zostaliśmy, ciężko to wspominać, cóż dopiero samej Autorce.

Lilka, cieszę się, że odnalazłaś się tak pięknie w tej krótkiej formie felietonu. Czytamy regularnie:) zawsze z uznaniem:):)

g
grzeg
13 grudnia, 11:46, grzeg:

To naturalnie ważne i dające do myślenia. Zachęcam autorkę tego krótkiego artykułu, by napisał coś bardziej zaawansowanego, rozbudowanego w materii, o której rzeczywiście niemal nic nie wiemy.

Przepraszam za niezręczną literówkę, czego staram się unikać: napisała!

g
grzeg
To naturalnie ważne i dające do myślenia. Zachęcam autorkę tego krótkiego artykułu, by napisał coś bardziej zaawansowanego, rozbudowanego w materii, o której rzeczywiście niemal nic nie wiemy.
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska