Starszy aspirant Krystyna Ogorzałek, oficer dyżurna Stanowiska Koordynacji Ratownictwa Państwowej Straży Pożarnej w Nowym Sączu wylicza wyjazdy tylko z jednego dnia do gaszenia domów, które we wtorek zaczęły płonąć po zapaleniu się sadzy w ich kominach.
Tuż przed południem alarmowano z Piwnicznej-Zdroju, że w przysiółku Wilcze Doły płoną sadze w kominie domu, a pożarem zagrożony jest cały budynek - mówi strażaczka. - Druhowie z piwniczańskiej OSP zdążyli na czas i ocalili dom.
We wsi Szczereż w gminie Łącko zapalenie się sadzy w kominie groziło unicestwieniem domu. Na ratunek strażacy wezwani zostali kwadrans przed siódmą wieczór. Akcję podjęli natychmiast druhowie z OSP w Łącku oraz Kadczy. Wsparła ich PSP z Nowego Sącza. Minęło ponad półtorej godziny nim było wiadomo, że dom jest uratowany.
W Popardowej w gminie Nawojowa pożar od komina zaczął się kwadran po ósmej wieczór. Przyjechali strażacy z Nowego Sącza i Łabowej. Gasili płomienie dwie godziny.
Starszy brygadier Paweł Motyka, zastępca komendanta miejskiego PSP w Nowym Sączu przypomina, że ochłodzenie niesie też groźbę zaczadzenia. Jak podaje, we wtorek niemal cudem ocalała rodzina w Chełmcu. Rodzice z dwuletnim dzieckiem uciekli z domu, gdy wieczór uruchomił się czujnik tlenku węgla.