Dokładnie taki sens ma promocja programu społecznego 500+. Jest to program, który znają wszyscy, którzy cokolwiek zajmują się po-lityką albo są uprawnieni do otrzymywania 500+. To program, który jest łatwy w obsłudze. Ludzie do niego przywykli i w zasadzie powinien być waloryzowany na bieżąco wedle wskaźnika inflacji.
Wystarczyć porównać go przykładowo do minimum socjalnego, żeby się zorientować, że tamto 500+ sprzed kilku lat to dzisiaj w najlepszym razie około 300 zł. No więc pisowcy czekali na kampanię wyborczą, by powiedzieć, że 500+ zamieni się w 800+ i Jarosław Kaczyński przyobiecał, że po wyborach, czyli w domyśle „jeśli zagłosujecie na PiS”, będzie podwyżka.
Na to odpowiedź opozycji mogła być tylko jedna. Padła na Hali Wisły w Krakowie z ust Donalda Tuska: dajcie na Dzień Dziecka, a nie na Sylwestra. Poprzemy. Pomysł był sprytny politycznie, ale też super-uczciwy: nie róbmy z wysokości powszechnego świadczenia społecznego kwestii targu z obywatelami. W czasach niepewności niech ludzie mają w tej sprawie stabilność: z punktu widzenia wysokości 800+ nie ma znaczenia, kto wygra wybory.
Tymczasem partia władzy oszalała ze złości, bo już się nie da opowiadać, że tylko oni gwarantują 800+. Jeśli naprawdę tak bardzo chcieli waloryzować 500+ i są na to pieniądze w budżecie, toż mogli to robić przez ostatnie długie lata swoich rządów. Ogłosili, że pieniędzy nie ma teraz, ale od stycznia będą. Ale ich świerzbiło, więc wpadli na pomysł nad wyraz absurdalny: wyskubali pieniądze na wiece polityczne, których celem jest promowanie 800+! Otóż przełóżmy to na góralski: władza chce promować coś, co jest powszechnie znane, dostępne i niekontrowersyjne. Na wiece przyszło mało obywateli, ale gęsto poprzychodzili politycy pisowcy jak leci i dalej organizować miniwiece wyborcze za publiczne pieniądze.
OBWE szykuje się do obserwacji wyborów w Polsce pod kątem, czy są demokratyczne. Wiece 800+ to pierwszy temat dla OBWE - to przecież używanie rządowych środków administracji na cichą kampanię wyborczą PiS. Byłoby to wszystko śmieszne, gdyby tragiczne nie było. Pamiętam podobne pomysły z Ukrainy czasów Janukowycza czy innych państw dawnego ZSRR. Powiem Wam szczerze: nigdy nie myślałem, że takie absurdalne pomysły będzie promował rząd mojego kraju.
