Kraków nocą urzeka od lat [GALERIA]
Uzdolniony chłopak pochodzi z Rdzawy, liczącej zaledwie 230 mieszkańców wioski w powiecie bocheńskim. W jego miejscowości nie ma nawet podstawówki. Maciek musiał codziennie pokonywać prawie 7 kilometrów, aby uczyć się w Kierlikówce, a potem w Trzcianie.
Łatwo nie było: Maciek jest jednym z pięciorga rodzeństwa, jego rodzice ciężko pracują na roli. - Właściwie od zawsze marzyłem o czymś więcej. To nie jest absolutnie tak, że chcę uciec; podziwiam rodziców i zawsze z radością ich odwiedzam, pomagam w czasie zbiorów. Ale po prostu nigdy mnie nie ciągnęło do fizycznej pracy. Liczyłem, że uda mi się żyć trochę inaczej - opowiada młody chłopak.
Chłopak zawsze miał dryg do dwóch rzeczy: do sportu i do nauki. Grał w piłkę w lokalnym klubie sportowym. Nieźle mu to wychodzi. Poza tym jest wysoki, sprawdza się w siatkówce, koszykówce. Kiedy mówi o sporcie, oczy świecą mu się radośnie.
Druga sprawa to nauka. Jakoś zawsze łatwo mu przychodziła. Ciekawił go świat, lubił czytać, dowiadywać się czegoś nowego.
Z historii, fizyki, matematyki. Jest wszechstronny. Szkoła w jego okolicy szybko przestała mu wystarczać. Nudził się na
lekcjach, bo odbiegał poziomem od kolegów z klasy. Gimnazjum skończył ze średnią 5,5 i z kilkoma wygranymi konkursami na koncie. - Pomyślałem, że angażując się w naukę, mam jednak większą szansę na sukces w życiu, niż gdybym zainwestował w sport - sprytnie przekalkulował sobie młody chłopak.
A jeśli inwestować w naukę, to raczej nie w rodzinnej Rdzawie. - Wiedziałem, że aby się rozwijać, muszę się uczyć w którymś z najlepszych liceów, najlepiej w krakowskiej "piątce" - opowiada chłopak. Ale, jak dodaje, wyszedł z założenia, że nie może narażać rodziców na koszty. - Zacząłem więc szukać stypendiów. I tak, przeglądając strony w internecie, trafiłem na Fundację Czerneckiego - dodaje.
Maciek spełniał kryteria stypendystów (trzeba mieć dobre wyniki w nauce i być laureatem np. olimpiady, a dochód na członka w rodzinie nie może przekraczać 850 zł miesięcznie). Aplikował i po prostu się udało. Bez zbędnych ceregieli. Maciek trafił do wymarzonej "piątki", teraz chodzi do drugiej klasy o profilu matematyczno--fizycznym. Mieszka w bursie przy Błoniach. Fundacja Czerneckiego finansuje mu zakwaterowanie, transport, dodatkowe lekcje języków w prywatnej szkole, podręczniki, zeszyty - wszystko związane z edukacją.
W tym roku szkolnym przeszedł już do II etapu olimpiad z fizyki, ekonomii i przedsiębiorczości. Jego największą pasją są jednak... roboty. Sam je konstruuje, stając do konkursów ze studentami i absolwentami technicznych kierunków. W zeszłym roku wygrał konkurs Diversity, prezentując robota chodzącego po czarnych linach.
Kraków to dla niego już za mało. Maciek marzy o studiach w Cambridge. Już teraz skrupulatnie przygotowuje się do egzaminu. - Po studiach chciałbym jednak wrócić do Małopolski. - Może w przyszłości uda mi się jakoś wspomóc rodziców - zapowiada chłopak.
Dodaje, że już dziś po części mu się to udaje. - Dzięki stypendium rodzice nie muszą mnie utrzymywać. Choć z drugiej strony, muszę to przyznać, mój wyjazd kosztuje ich mnóstwo stresu. Ale rozumieją mnie. To mądrzy i dobrzy ludzie.
Pomagają uzdolnionej młodzieży
EFC, czyli Edukacyjna Fundacja im. prof. Romana Czerneckiego, wspiera zdolnych, niezamożnych uczniów pochodzących z miejscowości oddalonych o min. kilkadziesiąt km od stolic województw. Opłaca im edukację w dużym mieście. Co roku pracownicy fundacji odwiedzają 1250 gimnazjów wiejskich. Do programu można się też zgłosić samemu - jak Maciek (szczegóły na www.efc.edu.pl). Można też wesprzeć EFC, oferując 1 proc. podatku. Nr KRS fundacji: 0000334007.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+