Dziś już wiadomo, że mężczyzna odnaleziony tydzień temu przez patrol leśniczych w szałasie w Tatrach to mieszkaniec Węgorzewa na Mazurach. Z licznymi odmrożeniami trafił do szpitala. Po kilku dniach policja ustaliła jego tożsamość. Rodzina zidentyfikowała go na podstawie zdjęcia. Po informacji, że jest byłym żołnierzem wojska polskiego, pomoc zaoferowało MON. 36-latek był przytomny, ale nie reagował na pytania, nie mówił. W końcu, gdy otworzył usta, to zagadał po angielsku do Mariana Papieża, ordynatora oddziału urazowo-ortopedycznego zakopiańskiego szpitala
- Tym językiem posługiwał się bardzo sprawnie - potwierdza ordynator. Zapytał Włodzimierza N., jak się czuje, czy coś mu nie dolega. Po kilku sekundach namysłu pacjent odpowiedział, że odczuwa ból kończyn. Podziękował za propozycję wypicia kawy
- Ale dodał, że lubi pić kawę parzoną po arabsku. Nie umiał jednak odpowiedzieć na pytanie, jak się nazywa, gdzie się znajduje. Nie pamiętał także, że był zawodowym żołnierzem i że służył na misjach. Także tego, w jaki sposób znalazł się w szpitalu - dodaje Papież. Drugi raz pacjent zadziwił personel, gdy zaczął płynnie mówić po... arabsku. Zaczął z nim rozmawiać pochodzący z Syrii dr Ali Issa Darwich, ordynator szpitalnego oddziału ratunkowego.
- Pacjent potwierdził, że był w Syrii, Libanie i Iraku. Wymienił miasta, które miał okazję zobaczyć: Saida, Bejrut, Allepo. Widać było, że mu tętno przyspiesza, gdy zaczęliśmy rozmowę na ten temat - opowiada ordynator SOR rodem z Syrii. Jak dodaje, zauważył na twarzy pacjenta uśmiech, gdy na zakończenie krótkiej rozmowy dodał, że być może kiedyś razem pojadą na misję do Libanu.
- Stan zdrowia Włodzimierza N. pod względem medycznym jest dobry, gorzej jest z jego psychiką - nie krył dr Papież tuż przed wyjazdem byłego żołnierza do stolicy.Zjawiła się po niego karetka z warszawskiego szpitala, ale okazało się, że przybyły personel nie ma niezbędnych dokumentów. Zakopiańskim lekarzom pokazano tylko kartę zlecenia transportu. W rubryce imię i nazwisko pacjenta ktoś wpisał "weteran z Iraku". Ostatecznie po dosłaniu dodatkowych informacji o mężczyźnie karetka z Włodzimierzem N. opuściła Zakopane.
Po tym, jak były żołnierz opuścił zakopiański szpital, dyrekcja lecznicy podsumowała koszty jego pobytu. - Włodzimierz N. spędził u nas osiem dni. Według stawek Narodowego Funduszu Zdrowia jego pobyt kosztował nas ok. 4,5 tys. zł. Nie wiemy, czy pacjent był ubezpieczony - mówi wicedyrektor Papież.
Dlatego szpital zażąda od Ministerstwa Obrony Narodowej pokrycia kosztów leczenia byłego żołnierza, bo Włodzimierz N. z polskim wojskiem rozstał się w 2006 r. Do roku 2008 pobierał rentę. Potem jednak, gdy nie stawił się na komisję lekarską, utracił prawo do tego świadczenia.
Strona wojskowa zachowuje daleko posuniętą dyskrecję w całej sprawie. Do mediów przeniknęła tylko informacja, że 36-latek był zawodowym żołnierzem przez 10 lat od 1996 do 2006 r. W tym czasie dwukrotnie brał udział w zagranicznych misjach wojskowych. W 2000 r. był w Libanie, a w latach 2003-2004 w Iraku. Dziś już wiadomo, że mężczyzna był funkcjonariuszem sił specjalnych, członkiem Centralnej Grupy Działań Psychologicznych w Bydgoszczy.
To jedna z najbardziej tajemniczych jednostek w polskich armii. Jej symbolem jest czarny pająk wspinający się po mieczu. Zadaniem wyspecjalizowanej jednostki jest zapewnienie naszym oddziałom wsparcia psychologicznego na polu walki i podczas operacji pokojowych. W praktyce żołnierze zajmują się analizą zagrożeń dla polskich żołnierzy w Iraku, jak również rozpracowywaniem i przenikaniem w struktury terrorystyczne na obcym terenie. Włodzimierz N. dosłużył się w "czarnych pająkach" stopnia chorążego.
Wybierz Wpływową Kobietę Małopolski 2012 Zobacz listę kandydatek i oddaj głos!
Która stacja narciarska w Małopolsce jest najlepsza? Zdecyduj i weź udział w plebiscycie
Ferie zimowe 2012. Zobacz, jak możesz je spędzić w Krakowie!
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!